Początki ludności wiązały się z niewielką liczbą ludności świata. Przyczyną było wiele zagrożeń, które czyhały na człowieka pierwotnego. Walka o przetrwanie, liczne choroby oraz dobór naturalny, który powodował selekcję najsilniejszych osobników, regulowały liczebność osobników w sposób naturalny.
Człowiek zaczął po pewnym czasie przystosowywać się do środowiska i korzystać z jego zasobów. Dzięki temu rozpoczął się proces wzrostu liczby ludności. Ponieważ zaczęło brakować miejsca, rozpoczęły się walki o terytoria. Wojny oraz ciągły brak znajomości medycyny wciąż wystarczały, aby nie możliwy był nadmierny wzrost ludności ponad możliwości siedliskowe środowiska.
Chociaż pierwsze spisy ludności przeprowadzane były już w starożytności (m.in. w Cesarstwie Rzymskim), jednak obejmowały one tylko znikomą część ludności świata, dlatego też wszelkie szacunki liczby mieszkańców Ziemi w przeszłości możliwe są jedynie w przybliżeniu.
Aż do połowy XVII w. zaludnienie świata wzrastało powoli, ograniczane przez wysoką śmiertelność dzieci i kobiet w czasie połogu, wielkie epidemie, głody i liczne lokalne wojny. W okresach największego nasilenia klęsk („czarna śmierć” w Europie w XIV wieku., podbój Ameryki w XVI wieku, wywóz niewolników z Afryki w XVII wieku) zaludnienie poszczególnych kontynentów nawet zmniejszało się.
Liczbę mieszkańców Ziemi w czasach Chrystusa ocenia się na 160 – 300 mln (wg. różnych szacunków), ok. roku 1000 na 275 – 345 mln, w połowie XVII wieku na ok. 500mln.
Od połowy XVII wieku zaludnienie Zachodniej Europy zaczyna szybko wzrastać w wyniku ograniczenia wojen, zastępowaniu trójpolówki przez płodozmian, poprawie opieki medycznej. Pozwoliło to na szybki rozwój miast, a także na kolonizację obszarów pozaeuropejskich (zwłaszcza Ameryki Północnej) bez wyludniania państw macierzystych, podczas gdy niewiele wcześniejsza kolonizacja Ameryki Łacińskiej przyczyniła się do wyludnienia ziem Hiszpanii i Portugalii.
Europejska „eksplozja demograficzna” spowodowała wyraźny wzrost zaludnienia w skali globalnej i wzbudziła szereg spekulacji na temat grożącego przeludnienia świata. Najpełniejszy wyraz znalazły one w koncepcji maltuzjanizmu na przełomie XVIII i XIX wieku.
Thomas Robert Malthus, duchowny anglikański, ekonomista, opublikował swą dyskusyjną pracę w 1798 roku, w czasie wojen napoleońskich, utrudnień w dostawach żywności do Anglii i oderwania wielu mężczyzn od pracy na roli. Głosił on, że wzrastająca w postępie arytmetycznym produkcja żywności nie jest w stanie – na dłuższą metę – nadążyć za dokonującym się w postępie geometrycznym przyrostem liczby mieszkańców. Wyrównywanie się tych dysproporcji dokonuje się zatem w sposób naturalny poprzez wielkie głody, epidemie i krwawe wojny. By temu zapobiec, Malthus proponował „mniejsze zło” – zmniejszenie płodności przez „ograniczenia prewencyjne”: wstrzemięźliwość moralną, późne zawieranie małżeństw, abstynencję seksualną osób nie mających odpowiednich środków na utrzymanie potomstwa.
Maltuzjanizm jako teoria naukowa został odrzucony, niemal potępiony. Odżył jednak w postaci neomaltuzjanizmu w II połowie XX wieku, gdy „eksplozja demograficzna” objęła kraje rozwijające się. Rozwiązania zastosowane w Chinach są bardzo podobne, niekiedy bardziej drastyczne od tych, które proponował Malthus.
W początkach XIX wieku liczba mieszkańców Ziemi przekroczyła 1 miliard, w 1900 roku wynosiła około 1650 mln. Dwie wojny światowe, mimo ogromu ofiar, nie spowodowały zmniejszenia zaludnienia Ziemi, a jedynie zmniejszenie tempa wzrostu.
W 1960 roku liczba mieszkańców Ziemi przekroczyła 3 mld i od tego czasu uległa niemal podwojeniu. W 1995 roku oceniono ją na 5716 mln, przy czym corocznie zwiększała się o około 70 mln. W roku 1999 liczba ludności świata przekroczyła 6 miliardów. Obecnie wynosi ona 6 mld 450 mln.
Od początków XX wieku najszybszy wzrost dokonywał się poza Europą, sprzyjało temu upowszechnienie europejskich Standarów życia w Ameryce, ograniczenie wojen plemiennych po podboju kolonialnym krajów Afryki i Azji, a w II połowie XX wieku wyraźna poprawa warunków zdrowotnych w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej.
Szybki wzrost liczby mieszkańców Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej zyskało miano „eksplozji demograficznej”. W ostatnich dziesięcioleciach obserwuje się jednak, w skali świata, nieznaczne zwolnienie tempa wzrostu liczby mieszkańców. Jest on nadal wysoki, jednak nie sprawdziły się najbardziej alarmistyczne prognozy sprzed niecałych lat czterdziestu, zakładające, ze w 2000 roku na świecie żyć będzie 6,9 mln ludzi.
W większości krajów Afryki i Azji przyrost naturalny uległ niewielkiemu zmniejszeniu, ale największy jego spadek nastąpił w niektórych krajach Ameryki łacińskiej (np. w Argentynie), które etap „eksplozji demograficznej” mają prawdopodobnie za sobą.
W świecie obserwujemy bardzo duże zróżnicowanie stopy (wskaźnika) przyrostu naturalnego. Przyrostem naturalnym nazywamy różnicę miedzy liczbą urodzeń a liczbą zgonów na danym terenie.. Stopa przyrostu naturalnego to różnica miedzy liczbą urodzeń a liczbą zgonów przeliczona na 1000 mieszkańców, czyli wyrażona w promilach.
W niektórych przypadkach liczba mieszkańców zmniejsza się. Mówimy wówczas o „ujemnym przyroście rzeczywistym” i „ujemnym przyroście naturalnym”
Obserwując długotrwałe trendy zmian stopy urodzeń, zgonów i przyrostu naturalnego możemy zaobserwować, że poszczególne kraje przechodzą przez kolejne fazy cyklu demograficznego.
W fazie I stopa urodzeń jest wysoka, rodzi się wiele dzieci, ale ich śmiertelność jest bardzo duża, głównie z powodu chorób zakaźnych, niedożywienia, braku elementarnej opieki lekarskiej i nie przestrzegania zasad higieny. Tylko niewiele dorasta do wieku dojrzałego, przy czym śmiertelność dorosłych jest także wysoka. W społecznościach niemal nie ma ludzi starych, średnia długości życia jest bardzo krótka, rzędu trzydziestu kilku lat. Wysokie stopy urodzeń i śmiertelności powodują, ze przyrost naturalny jest bardzo mały, jego stopa nieznacznie tylko przekracza o. Mimo dużej liczby urodzeń, liczba ludzi pozostaje w zasadzie nie zmieniona. Przez większość swych dziejów ludzkości znajdowała się w I fazie cyklu demograficznego, jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku w fazie tej znajdowały się niektóre kraje afrykańskie. Obecnie faza ta cechuje bardzo nieliczne populacje (np. ostatnie grupy ludów zbierackich w Amazonii, koczowników w strefie Sahelu w Afryce).
W fazie II stopa zgonów zmniejsza się gwałtownie, natomiast stopa urodzeń pozostaje na nie zmienionym poziomie, gdyż wzorce wielodzietnej rodziny, wyniesione z fazy I, pozostają nadal aktualne. Niekiedy nawet stopa urodzeń nieznacznie wzrasta, bowiem lepsza kondycja fizyczna sprzyja prokreacji. Przyrost naturalny jest bardzo wysoki ( np. w Etiopii w 1995 roku stopa urodzeń wyniosła 47 promile, przyrost naturalny – 31 promili, a stopa zgonów 16 promili). Jest to właśnie faza eksplozji demograficznej, typowa obecnie dla rozwijających się krajów Afryki i Azji oraz części państw Ameryki Łacińskiej.
W fazie III następuje powolne, ale wyraźne zmniejszenie stopy urodzeń, bardzo wyraźnie skorelowane ze wzrostem dobrobytu (kraje o PKB wyraźnie wyższym mają mniejsza stopę urodzeń niż kraje o niższym PKB, podobnie rodziny o wyższych dochodach mają mniej dzieci). Decydującą rolę odgrywa tu czynnik natury społecznej: awans społeczny kobiet, które dłużej się uczą i później zakładają rodzinę, konflikt między dużą liczbą dzieci a karierą zawodową, dążenie do wysokiego standardu życia itd.. Stopa zgonów ulega jeszcze pewnemu obniżeniu, ale jest już ono niewielkie, gdyż ludność szybko się starzeje. Przyrost naturalny jest niewielki (np. Japonia, Wielka Brytania, Niemcy, Francja, kraje skandynawskie, ostatnio również Polska.
Dzieje ludzkości pod względem demograficznym można podzielić na trzy okresy:
- od pojawienia się człowieka do połowy XVII wieku - bardzo powolny przyrost liczby ludzi, regulacja liczebności poprzez dużą śmiertelność osobników słabych, częste choroby (epidemie) powodujące śmierć wielu jednostek, duża śmiertelność noworodków przez nieznajomość medycyny, nieumiejętność ochrony przed skutkami klęsk żywiołowych, częste krwawe wojny o nowe terytoria, ograniczenia związane z pojemnością siedlisk i możliwością znalezienia pokarmu,
- od XVII wieku do roku 1950 - wzmożony wzrost liczby ludności świata,
- po 1950 roku - nagły i szybki wzrost liczby ludności, eksplozja demograficzna.
Problemy demograficzne są najbardziej odczuwalne w krajach najludniejszych, charakteryzujących się równocześnie wysokim przyrostem naturalnym. W 1995 roku w 5 krajach Azji (Chiny, Indie, Indonezja, Bangladesz i Pakistan) mieszkało 75 % ludności całego kontynentu. W Afryce ponad 43 % ogółu mieszkańców koncentrowało się w Nigerii, Egipcie, Etiopii, Zairze. Wreszcie 68 % ogółu mieszkańców Ameryki Łacińskiej przypadało na 4 kraje – Brazylię, Maksyk, Kolumbię i Argentynę. W sumie w wyżej wymienionych 14 krajach zamieszkiwało 3,2 mld osób, tj. ok. 57 % ogólnej liczby ludności.
Wyróżniamy 5 obszarów o największym zaludnieniu:
1. Azja Wschodnia - Chiny, Japonia, Korea, Tajwan (ponad 26% ludności),
2. Indie wraz z krajami przyległymi - około 20% ludności,
3. Indonezja i Filipiny - około 9% ludności,
4. Ameryka Północna - ludność skoncentrowana w wielkich zespołach metropolitalnych,
5. Europa Zachodnia - ludność skupiona w miastach.
„Eksplozja demograficzna pociągnęła za sobą szereg następstw, z rozmiarów których nie zawsze zdajemy sobie sprawę.
- Zachwiana została struktura wiekowa ludności- w krajach objętych eksplozja demograficzną jest bardzo duży odsetek dzieci, co powoduje miedzy innymi trudności z objęciem ich nauką i stwarza zagrożenie bezrobociem. Mimo niewielkiej liczby ludzi starych, odsetek osób w wieku produkcyjnym jest stosunkowo niewielki.
- Eksplozja demograficzna objęła kraje rozwijające się (tzw. Kraje Trzeciego Świata), których udział w zaludnieniu globu wyraźnie wzrósł. Obecnie przypada na nie około 78 % mieszkańców świata. Systematycznie maleje udział krajów wysoko rozwiniętych, zwłaszcza Europy Zachodniej i Japonii. Kraje Azji, Ameryki łacińskiej i Afryki, mające coraz większy udział w zaludnianiu świata, chcą też w coraz większym stopniu uczestniczyć w podejmowaniu globalnych decyzji politycznych.
- Wzrost liczby ludzi dokonywał się niemal zawsze szybciej niż wzrost plonów w rolnictwie, dlatego też, by dostarczyć dostatecznie dużo żywności, zwiększono powierzchnie upraw. Zwiększenie powierzchni upraw, skracanie okresu odłogowania przy gospodarce żarowej, zwiększenie liczby hodowanych zwierząt, prowadziło do degradacji środowiska przyrodniczego.
- W niektórych przypadkach wzrost liczby ludzi następował szybciej niż wzrost produkcji żywności, dlatego też wystąpiły klęski głodu.
- Do degradacji środowiska przyrodniczego w dużej mierze przyczynił się też fakt, że podstawowym źródłem opału w większości krajów rozwijających się było drewno. Wzrost liczby ludzi powodował większe pozyskiwanie drewna, niszczenie lasów, drzew na sawannie, nawet palenie korzeniami traw i bylin.
- Ponieważ większość ludzi w tych krajach mieszkała na wsiach, wzrost liczby mieszkańców prowadził do przeludnienia wsi, a następnie do emigracji. Skierowała się ona przede wszystkim do miast, które zaczęły gwałtownie się rozrastać.
- Lęk przez przeludnieniem w skali globu doprowadził do nasilenia się poglądów neomaltuzjańskich.
Eksplozja demograficzna i związane z nią spory o ziemie przyczyniły się do zaostrzenia wielu konfliktów miedzy grupami etnicznymi, niekiedy nawet państwami