Zajmowanie się rzemiosłem i handlem było podstawowym wyznacznikiem ludności miejskiej. Pod koniec cesarstwa i we wczesnym średniowieczu uprzywilejowanie latyfundiów, powodowało kurczenie się drobnej własności ziemskiej i było prawdziwą klęską dla miast. W ustroju Cesarstwa, wzorowanym na dawnym ustroju Rzymu, rola miast była olbrzymia. Wokół nich skupiały się okręgi wiejskie, którymi zarządzał funkcjonujący w mieście samorząd. W tych warunkach wyjmowanie spod jego kompetencji latyfundiów narażało miasto na trudności przede wszystkim natury fiskalnej. Rzymski system podatkowy przewidywał, bowiem podział preliminowanej z podatków należności między samorządy miejskie, które dopiero ze swej strony dzieliły tę globalną kwotę miedzy podatników. Każde, więc wyłączenie spod ich kompetencji jakiegoś obszaru pociągało za sobą automatyczny wzrost obciążenia pozostałej ludności. Nie było to jednak wszystko. Przestawiając swą gospodarkę wewnętrzną latyfundia uniezależniały się od miast również pod względem gospodarczym. Ta polityka podcinała byt tych ostatnich.
Miasta musiały walczyć z coraz większymi trudnościami i przechodziły poważny kryzys wewnętrzny. Wobec ograniczenia popytu różne gałęzie wytwórczości rzemieślniczej redukowały swoją produkcje lub nawet z niej rezygnowały. W nowych warunkach mogło więc prosperować w miastach jedynie rzemiosło luksusowe oraz handel nastawiony na sprzedaż artykułów nie produkowanych na wsi, a więc przede wszystkim zbytkownych.
Tryumf Franków przyniósł ze sobą dalszy upadek życia miejskiego w Galii. Rozwijające się rzemiosło dworskie rujnowało coraz to więcej ośrodków. Zachowały swoje znaczenie jedynie największe z nich, przede wszystkim zaś miasta portowe. Utrzymywały one stosunki ze wschodem, skąd sprowadzano artykuły zbytku. Ostatecznym ciosem dla życia miejskiego, w Galii stało się opanowanie wschodnich i południowych wybrzeży Morza Śródziemnego przez Arabów, którzy przecinając komunikację morską ze wschodem, przyspieszyli ostateczną ruinę miast zachodnioeuropejskich. Przekształciły się one wówczas w osady rzemieślniczo – rolne i znalazły się zazwyczaj w zależności od miejskiego episkopatu. Jednak już w XI i XII wieku w warunkach wywołanych rozdzieleniem produkcji rzemieślniczej od rolnej oraz wyodrębnieniem się miasta od wsi powstawał rynek lokalny i rozwijała się gospodarka towarowo – pieniężna.
Szybki rozwój handlu dalekosiężnego nastąpił na przełomie I i II tys., gdy ustały najazdy Normanów i Węgrów i udało się ograniczyć korsarstwo arabskie na Morzu Śródziemnym. Jeszcze przed wyprawami krzyżowymi ożywił się handel z Lewantem, który przyniósł bogactwo portom włoskim. Kupcy z Półwyspu Apenińskiego zdobyli przewagę w handlu zagranicznym, w XIII w. docierając do Indii i Chin dzięki słynnej wyprawie Marco Polo.
Zmiany, które zaszły w X do XV wieku gospodarce i szerzej cywilizacji europejskiej, historycy nazwali rewolucja handlową. Typowy we wczesnym średniowieczu handel juczny zastąpiły karawany spółek kupieckich. Do ciężkich wozów można było zaprzęgać konie, bo umożliwił to nowożytny zaprzęg, z chomątem i dyszlem, podkuwanie koni wytrzymałymi podkowami, żelazne obręcze i okucia w kołach. Tam, gdzie się dało, reperowano i utrzymywano w dobrym stanie dawne drogi rzymskie, a za budowę mostów Kościół obiecywał nawet odpusty. Drogi bite, przeprawy przez rzeki, same rzeki, w znacznie większym stopniu wykorzystywane do transportu ludzi i towarów oraz szlaki przez górskie przełęcze tworzyły sieć gęstych dróg pokrywających cały kontynent. W XII w. opanowano żeglugę dużymi statkami, tzw. kogami przez Cieśniny Sundzkie, co przyczyniło się do szybkiego rozwoju handlu na morzach północnych. Na tym, handlu wyrosła potęga miast tworzących Hanzę Niemiecką.
Nie mniej ważny był postęp w organizacji handlu i obrotu pieniężnego. Kupcy skupiali się w gildiach, które nie tylko były korporacjami zawodowymi, ile stowarzyszeniami opartymi na grupowej solidarności i równości członków, mających wspólnego świętego patrona i silne poczucie tożsamości. Zakładane przez kupców spółki handlowe stały się w końcu średniowiecza dużymi przedsiębiorstwami. Mogli w nich inwestować nawet niewielkie sumy drobni rzemieślnicy. Zrzeszenia te dysponowały nierzadko olbrzymimi kapitałami. Spółki kupców i bankierów włoskich z Florencji, Sieny, Genui zajmowały się nie tylko handlem towarami, ale także operacjami kredytowymi na wielką skalę. W wielu krajach pieniądze na procent pożyczali przede wszystkim Żydzi, bowiem chrześcijanom nie wolno było parać się lichwą ani udzielać kredytu pod zastaw. Zakaz ten jednak w różny sposób omijano, a lichwą, czyli współczesnym językiem mówiąc, udzielaniem kredytów, parali się nie tylko kupcy, ale także zasobne w gotówkę instytucje kościelne. Do największych tego typu „bankierów” w późnym średniowieczu należał Zakon Krzyżacki.
W obrocie pieniężnym doszło do równie rewolucyjnych zmian jak w technikach handlowych. W XIII w. kupcy, by uniknąć niebezpieczeństw związanych z przewozem pieniędzy i realizacją zobowiązań płatniczych, wprowadzili weksle. Wpłacali w jednym mieście u bankiera gotówkę albo sprzedawali nie pobierając od razu zapłaty za towar, od niego dostawali dokument, w którym było zobowiązanie do wypłaty podanej sumy pieniędzy w określonej walucie do rąk wymienionej w nim osoby i realizowali go u przedstawiciela tego kupca – bankiera w innym miesicie. Weksla używano też do transakcji kredytowych. Trwałym śladem przodownictwa kupców i bankierów włoskich w średniowiecznym handlu międzynarodowym jest język bankowy.
W pełnym i późnym średniowieczu obok handlu międzynarodowego rozwijał się handel lokalny. Sprzedający i kupujący spotykali się na dużych jarmarkach organizowanych raz lub kilka razy w roku w danym mieście zawsze w tym samym czasie. Zaczynały się one najczęściej w święta lokalnych patronów, na przykład takie początki ma ustanowiony w XIII w. w Gdańsku jarmark dominikański, a nawet w największe święta roku kościelnego, na przykład Wniebowzięcie i to pomimo kościelnego zakazu handlowania w niedziele i święta. Międzynarodowe znaczenie zyskały w XII – XIII w. jarmarki organizowane w czterech miastach w Szampanii dwukrotnie w roku. Spotykali się tu kupcy włoscy z flandryjskimi, angielscy z hiszpańskimi itd. Bezpieczeństwo na drogach i podczas jarmarków zapewniali hrabiowie Szampanii. W XIV w., gdy Szampania została włączona do Francji, zaś miedzy Francją a Anglią wybuchła wojna stuletnia, której skutkiem był m. in. bandytyzm na drogach, co przyczyniło się do upadku jarmarków. Bezpieczniejszy okazał się handel morski, który gwarantował regularną żeglugę między portami europejskimi, m. in. Włochami a Flandrią. Organizatorami wymiany handlowej z Bizancjum i Lewantem oraz północna Afryką byli przede wszystkim kupcy włoscy. Piza, Genua, Wenecja miały na wybrzeżach basenu Morza Śródziemnego i Morza Czarnego swoje kolonie. Na morzach północnych od XIII w. dominowali kupcy hanzeatyccy.