Kampania wrześniowa
W dniu 1 września 1939 r. hitlerowskie Niemcy rozpoczęły działania zbrojne przeciw Polsce. O godz. 4.45 rano na polską placówkę na Westerplatte spadły pierwsze pociski z pancernika „Schleswig-Holstein”, a armie hitlerowskie przekroczyły granicę polsko – niemiecką na całej jej długości. Samoloty niemieckie podjęły bombardowanie celów na terenie Polski. Nieco wcześniej specjalna grupa hitlerowców upozorowała atak rzekomych powstańców polskich na niemiecką radiostację w Gliwicach, co miało dostarczyć bezpośredniego pretekstu do najazdu na Polskę.
Przez pierwsze trzy dni wojny trwał bój graniczny. Doprowadził on do szybkiego przełamania polskiego oporu. Na północno-zachodnim odcinku frontu Niemcy, po uderzeniu na zachód i z Prus Wschodnich, osaczyli polską Armię „Pomorze”. Aby uniknąć odcięcia wycofywała się na wschód Armia „Poznań”. Zacięty opór stawiły polskie bazy morskie w Gdyni, Pucku i na Helu. Większość polskiej floty wojennej uniknęła odcięcia i po pewnym czasie odpłynęła do Wielkiej Brytanii. W zmaganiach o północne Mazowsze Armia „Modlin” uległa w bitwie pod Mławą i wycofała się na linie Wisły i Narwi. Załamał się także opór Armii „Łódź” w rejonie Opatowa. Na południowym odcinku frontu siły niemieckie wdarły się w lukę między armiami „Łódź” i „Kraków”. Po dwóch dniach walk zaczęły się także wycofywać oddziały Armii „Kraków” ze Śląska i „Karpaty” z Podhala.
Najazd niemiecki na Polskę stał się powodem gorączkowych zabiegów dyplomatycznych. Anglia i Francja zażądały wstrzymania ofensywy niemieckiej grożąc wypełnieniem sojuszniczych zobowiązań wobec Polski. Berlin stwierdził cynicznie, że cała odpowiedzialność za wojnę spada na Polskę. Upadła również inicjatywa pokojowa Włoch. W tej sytuacji 3 września 1939 r. rządy Anglii i Francji wypowiedziały Niemcom wojnę. Fakt ten przyjęto w bombardowanej Warszawie z ulgą i radością. Do późnego wieczora przed ambasadami Anglii i Francji manifestowano sympatię dla sojuszników. Specjalni wysłannicy dowództwa polskiego udali się do Paryża i Londynu, by skłonić sojuszników do praktycznego wykonania zobowiązań.
W wyniku błyskawicznego posuwania się armii niemieckich front podzielił się na cztery bitwy: północną, pomorską, zachodnią i południową. Na północy trwał odwrót Armii „Modlin” na linię Wisły. Na północnym zachodzie spływające na południe oddziały Armii „Pomorze” wyrwały się z okrążenia niemieckiego ponosząc duże straty. Zacieśniało się okrążenie Lądowej Obrony Wybrzeża. W dniu 7 IX skapitulowała załoga Westerplatte. Odwrót Armii „Poznań” przebiegał planowo, natomiast Armia „Łódź” została częściowo rozbita pod Tomaszowem Mazowieckim, co otworzyło siłom niemieckim drogę na Warszawę. W lukę miedzy armiami „Prusy” i „Kraków” wdarły się niemieckie zagony pancerne stwarzając zagrożenie przepraw na Wiśle. Uderzenie z Podhala rozdzielono współpracujące ze sobą dotąd armie „Kraków” i „Karpaty”. Sytuacja pod koniec pierwszego tygodnia wojny stała się dramatyczna. W nocy z 4 na 5 IX rozpoczęto ewakuację rządu, instytucji państwowych oraz złota Banku Polskiego z Warszawy. Komisarzem cywilnych obrony stolicy został jej prezydent Stefan Starzyński. W dniu 7 IX wódz naczelny, marszałek Edward Rydz-Śmigły, przeniósł się ze swoim sztabem do Brześcia, co utrudniło łączność z poszczególnymi armiami. Sojusznicy zachodni nie kwapili się z podjęciem działań przeciw Niemcom. W dniu 8 IX dowództwo francuskie zakomunikowało o przekroczeniu granicy niemieckiej, a dwa dni później o użyciu w walce połowy swoich sił. W rzeczywistości wojska francuskie posunęły się parę kilometrów na niewielkim odcinku i stanęły w miejscu. Anglicy oferowali dostawy sprzętu w ciągu pięciu miesięcy, zdradzając zupełny brak planu pomocy potrzebnej natychmiast. W dniu 12 IX 1939 r. premierzy Francji Edouard Daladier i Anglii Neville Chamberlain spotkali się w Abbeville i uzgodnili wstrzymanie jakichkolwiek akcji przeciw Niemcom, nie informując o tym nawet przedstawiciela Polski.
Dwuznaczne stanowisko zajmował Związek Radziecki. Zachowując pozory neutralności, a nawet życzliwości, ambasador ZSRR w Warszawie zaoferował Polsce surowce i materiały wojenne. Jednocześnie jednak w europejskiej części ZSRR przeprowadzono mobilizację, nad granicą z Polską zgrupowano kilkadziesiąt dywizji Armii Czerwonej, a prasa radziecka oskarżała Polskę o naruszenie obszaru ZSRR i gwałty na Ukraińcach i Białorusinach. Gdy w dniu 8 IX propaganda niemiecka doniosła kłamliwie o zdobyciu Warszawy, Mołotow pośpieszył z gratulacjami. Radiostacja radziecka w Mińsku orientowała Luftwaffe w nalotach na miasta polskie. W dniu 12 IX 1939 r. ambasador radziecki opuścił Polskę.
Napór na stolicę nieco zelżał w wyniku polskiego zwrotu zaczepnego znad Bzury. Dwa dni wczesnej wycofujące się z Kujaw i Wielkopolski Armie „Poznań” i „Pomorze” znalazły się w rejonie Płocka i Łęczycy. Dowódca Armii „Poznań” gen. Tadeusz Kutrzeba chciał zaatakować tyły wojsk niemieckich idących na Warszawę. W dniu 9 IX oddziały polskie rozpoczęły natarcie na Łęczycę i Łowicz. Atak ten zahamował błyskawiczną kampanię Hitlera. Niemieckie armie zmierzające na Warszawę zostały zmuszone do wstrzymania marszu. W dniu 12 IX atak polski wyczerpał się. Polacy zdobyli wprawdzie Łowicz, trwały walki pod Ozorkowem i Strykowem, lecz brakowało dowodów, a żołnierze byli wyczerpani czterema dniami nie przerwanej walki. Gen. Kutrzeba i wódz naczelny nakazali wstrzymanie ofensywy i odwrót na Warszawę.
Armie hitlerowskie zaczęły zaciskać wielkie kleszcze na wschód od Warszawy. Na północy siły niemieckie przełamały opór polski nad Bugiem i zajęły Wyszków. W dniu 14 IX niemiecki korpus pancerny uderzył na Brześć. Na zachodzie oddziały Armii „Prusy” zostały rozbite pod Iłżą oddając przeprawy w Dęblinie. Zgrupowanie polskie między Wisłą i Bugiem, podzielone na front północny gen. Stefan Dąb-Biernackiego, środkowy gen. Tadeusza Piskora i południowy gen. Kazimierza Sosnkowskiego, znalazło się w bezpośrednim zagrożeniu. Na południu armie „Kraków” i „Małopolska” były stale wyprzedzane przez jednostki niemieckie. W dniu 14 IX korpus niemiecki zajął Zamość.
W dniu 16 IX sytuacja Polski była krytyczna. Większa część zachodniej i środkowej Polski znalazła się w ręku wroga. Najeźdźcy dopuszczali się mordów na ludności cywilnej i jeńcach. Na przykład w odwet za śmierć dywersantów niemieckich w Bydgoszczy w początkach września 1939 r. hitlerowcy rozstrzelali, około 5 tys. osób. Drogami przetaczały się tysiące uchodźców, narajonych na ataki lotnicze. Panował chaos i nastrój klęski. Mimo to w rejonie między Wisłą a Bugiem, a także na kresach wschodnich istniało jeszcze 25 dywizji, zatem około połowy sił polskich. Większość sił niemieckich była związana walką, a ich zapasy amunicji mogły starczyć jeszcze na 15 dni.
W dniu 17 września 1939 r. rozpoczął się kolejny akt polskiej tragedii. O godzinie 2.00 rano ambasador RP w Moskwie otrzymał notę radziecką, stwierdzającą, że wobec „bankructwa państwa polskiego” rząd ZSRR nie mógł pozostać neutralny i nakazał Armii Czerwonej przekroczenie granicy z Polską, by wziąć pod opiekę ludność białoruską i ukraińską. Dokonując nie sprowokowanej agresji ZSRR pogwałcił cztery obowiązujące go umowy międzynarodowe: traktat ryski z 1921 r. o granicy polsko-radzieckiej, protokół Litwinowa z 1929 r. o wyrzeczeniu się wojny jako środka rozwiązywania sporów, pakt o nieagresji z polską z 1932 r., przedłużony w 1934 r. do końca 1945 r., a także konwencję londyńską z 1933 r. o definicji agresora. Gwałtu radzieckiego na Polsce nie da się usprawiedliwić żadnymi względami politycznymi, społecznymi, gospodarczymi czy ustrojowymi, tym bardziej, że wykluczała je właśnie konwencja londyńska z, 1933 r., którą Kreml dobrowolnie podpisał.
Przedstawiciele Polski w Paryżu, Londynie i Waszyngtonie złożyli oświadczenia potępiające agresje ZSRR. Londyński „Times” określił najazd Armii Czerwonej jako „pchniecie Polski nożem w plecy”. Anglia i Francja złożyły w Moskwie noty protestacyjne, nie uznające z argumentacji radzieckiej ani stanu faktycznego wytworzonego w Polsce. Mimo to w parlamencie i prasie brytyjskiej pojawiły się głosy tłumaczące agresję radziecką na Polskę jako krok w istocie antyniemiecki!
W dniu 17 września 1939 r. rząd Rzeczypospolitej obradował w Kołomyi, a następnie w Kutach w atmosferze najwyższego napięcia. Premier Felicjan Sławoj – Składkowski stwierdził bezsilność wobec połączonych sił niemieckich i radzieckich. Wódz naczelny wydał „dyrektywę ogólną”, nakazującą wycofywanie wojsk i sprzętu do Rumunii i na Węgry oraz unikanie walki z Armią Czerwoną poza obroną konieczną. Była to decyzja utrudniająca opór oddziałom polskim, które i tak nie mogły dotrzeć do granicy rumuńskiej lub węgierskiej. Wieczorem wojska radzieckie były już 30 km od Kut. W nocy z 17 na 18 września władze RP przekroczyły granicę rumuńską.
Agresja ZSRR przypieczętowała klęskę armii polskiej. W decydujących bojach pod Tomaszowem Lubelskim 18-20 IX 1939 uległ rozbiciu front środkowy. W drugiej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim 23 IX wojska frontu północnego zostały otoczone i pokonane przez Niemców z zachodu i Rosjan ze wschodu. Siły frontu południowego uległy rozbiciu pod Lwowem, który 22 IX został zajęty przez Armię Czerwoną.
Armia Czerwona posuwała się na zachód do wyznaczonej w pakcie Ribbentrop-Mołotow linii na Wiśle. W dniu 20 IX 1939 r. wojska radzieckie zdobyły bronione przez Polaków Grodno, a wkrótce potem Białystok. Zachowania żołnierzy radzieckich było zróżnicowane. Czasem podawali się oni za sprzymierzeńców spieszących do walki z Niemcami, kiedy indziej zaś mordowali jeńców i ludność cywilną. Ofiarą takiego mordu padł na przykład dowódca zgrupowania polskiego w Puszczy Augustowskiej gen. Józef Olszyna-Wilczyński, a także oddziały polskie wzięte do niewoli w Wilnie, Oszmianie czy Grodnie. Wraz z wejściem Armii Czerwonej ujawniły się też pokłady wrogości do Polaków ze strony mniejszości narodowych.
W dniu 28 IX 1939 r. skapitulowała bohatersko broniąca się Warszawa, a 2 X załoga Helu. Po 28 września, gdy Niemcy i ZSRR uzgodniły nową linię graniczną na Bugu, zmienił się kierunek marszu wojsk niemieckich i radzieckich. Niemcy, którzy wycofywali się ze wschodu za Wisłę, zaczęli wracać, a oddziały radzieckie rozpoczęły odwrót za Bug. Zamieszanie ułatwiło Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie” marsz na zachód. Jej dowódca gen. Franciszek Kleeberg, spieszył na odsiecz Warszawie, która tymczasem padła. Napotkawszy poważne siły niemieckie w rejonie Kocka, 2 X zgrupowanie podjęło walkę, jednak włączenie się do akcji lotnictwa i wojsk pancernych ZSRR oraz brak amunicji skłoniło gen. Kleeberga do kapitulacji wobec Niemców 5 X 1939 r.
Na skutek ogromnego nasilenia walk obie główne walczące strony poniosły w kampanii wrześniowej duże straty. Po stronie polskiej poległo około 70 tys. żołnierzy i oficerów, a 133 tys. odniosło rany. Do niewoli niemieckiej dostało się około 300 tys. żołnierzy i oficerów, do radzieckiej zaś 180 tys. we wrześniu oraz następne 50 tys., których wyłapano już po zakończeniu działań. Do Rumunii, na Węgry, Litwę i Łotwę przedostało się około 83 tys. żołnierzy i oficerów polskich. Straty niemieckie oceniane są różnie, prawdopodobnie wyniosły około 90 tys. zabitych i 60 tys. rannych. O stratach radzieckich brak danych.
Klęska armii polskiej wynikała przede wszystkim z ogromnej przewagi niemieckiej, prawie dwukrotnej w sile żywej, trzykrotnej pod względem siły ognia, pięciokrotnej w samolotach i dziesięciokrotnej w czołgach, zatem główne w szybkości i sile uderzenia. Po 17 IX przeciw walczącym jeszcze 25 wielkim jednostkom polskim stanęły obok 75 niemieckich także 52 jednostki Armii Czerwonej. Duże znaczenie miało niekorzystnie dla Polski ukształtowanie frontu, otaczającego siły polskie z trzech stron, a po wkroczeniu Armii Czerwonej z czterech stron. W tej sytuacji niedoskonałość polskiego planu obrony, słaba łączność oraz bierność Naczelnego Dowództwa miały znaczenie drugorzędne. Zważywszy dysproporcje sił, miesięczny opór Polski we wrześniu 1939 r. należy ocenić wysoko. Kosztował on Niemcy nie tylko ponad 150 tys. zabitych i rannych, ale także setki czołgów, samolotów i masę innego sprzętu. Odtworzenie tych strat zajęło Niemcom wiele miesięcy. Zyskany w ten sposób czas wykorzystała jednak tylko Wielka Brytania. Zbrojny opór Polski położył kres pokojowym podbojom Hitlera. Sprzymierzeńcy Polski nie wypełnili swych zobowiązań, czym nie tylko pogrążyli sojusznika polskiego, ale zaszkodzili i sobie, dopuszczając do stopniowego rozbijania sił koalicji.