Przyczyny, przebieg i znaczenie powstania styczniowego

W XIX w. Turcja stawała się coraz słabszym państwem i wobec tego kilka mocarstw dążyło do podporządkowania jej swoim wpływom. Chodziło przede wszystkim o uzyskanie panowania nad cieśninami Bosfor i Dardanele, łączącymi Morze Czarne z Morzem Śródziemnym. Najbardziej wyraźna w tym względzie była rywalizacja Rosji i Anglii, ale swoje interesy w przewidywanym konflikcie, o terytoria tureckie miały również Austria i Francja.

 

Car Mikołaj I spodziewał się wdzięczności Austrii za pomoc w zdławieniu rewolucji w 1849 r. oraz liczył na antagonizm angielsko-francuski. Dlatego pod pretekstem opieki nad miejscami świętymi w Palestynie, a były to Betlejem i Jerozolima. Rosja zażądała przekazania pieczy nad tymi miejscami duchownym prawosławnym, zaś Francja duchownym katolickim. Gdy sułtan turecki Abdulmecid I opowiedział się po stronie katolików, Rosja w ostrej formie zażądała prawa ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa tureckiego. Opór Turcji stał się powodem do rozpoczęcia działań zbrojnych w 1853 r. Początkowo wojska rosyjskie odnosiły sukcesy. Jednak, gdy Anglia i Francja, a później Sardynia poparły Turcję i przystąpiły do wojny, okazało się, że Rosja nie była do niej dobrze przygotowana.

 

Najważniejsze działania wojenne toczyły się na Półwyspie Krymskim. Floty państw zachodnich wpłynęły na Morze Czarne i wysadziły na Krymie armie, które po zaciętym oporze zdobyły twierdzę Sewastopol. Zwycięstwo to zadecydowało o losach całej wojny.

Dlatego też genezy powstania styczniowego doszukiwać się należy właśnie w klęsce Rosji w wojnie krymskiej w latach 1853-1856. Dowiodła zacofania w armii rosyjskiej i słabości państwa carów oraz uświadomiła sferom rządzącym konieczność reform. W polityce wewnętrznej Rosji nastąpił okres tzw. odwilży, którą nazywano „wiosną posewastopolską” lub właśnie „odwilżą posewastopolską”. W jej efekcie doszło do ograniczenia cenzury, a także ożywienia życia politycznego.

 

Francja i Wielka Brytania w czasie wojny krymskiej dążyły do rozproszenia wojsk rosyjskich na różnych odcinkach,. Dlatego miedzy innymi zaangażowały niewielkie siły na Bałtyku, wiążąc aż 300 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy strzegli północno-zachodnich granic imperium w obawie przed francusko-angielskim desantem. Podobny był cel zaplanowanego na ziemiach polskich powstania antyrosyjskiego. Wśród Polaków wybuch wojny krymskiej obudził nadzieje na odbudowę państwa, ale polskie ośrodki emigracyjne nie potrafiły się w tej sytuacji zjednoczyć.

 

Towarzystwo Demokratyczne Polskie wysyłało do Turcji swojego emisariusza, bohatera walk na Węgrzech z 1849 r. gen,. Józefa Wysokiego, który miał stworzyć legion polski. Byli tam również wysłannicy księcia Adama Czrtoryskiego, Michał Czajkowski i gen. Władysław Zamoyski, obaj chcący objąć dowodzenie. Spór między nimi był na tyle ostry, że każdy z dowódców zaczął działać na własna rękę. Michał Czajkowski (Sadyk pasza) uzyskał zgodę Turcji na sformowanie polskiego pułku kozaków ottomańskich, który walczył później na Bałkanach. Gen. Władysław Zamoyski zorganizował natomiast polską dywizję, liczącą około 3 tys. żołnierzy, na żołdzie brytyjskim. Na skutek protestu Austrii nie została ona jednak włączona do działań na froncie i rozwiązano ją w 1856 r. Skłóconych dowódców, Czjkowskiego i Zamoyskiego, próbował pogodzić Adam Mickiewicz związany z Czartoryskim, ale prowadzone rozmowy przerwała nieoczekiwana śmierć polskiego wieszcza.

 

Jednak mocarstwom zachodnim nie zależało na odbudowie państwa polskiego, dlatego problemu tego nie poruszano na kongresie paryskim. Delegat Francji zadowolił się ustnym stwierdzeniem posła rosyjskiego, iż car „myśli” o poprawie sytuacji w Królestwie Polskim. Czartoryski, nie otrzymawszy oficjalnych, pisemnych gwarancji poparcia sprawy polskiej przez Francję i Wielką Brytanię, zabronił swym zwolennikom organizowania przygotowań powstańczych na ziemiach polskich. Odmienną postawę przyjęli działacze TDP, którzy próbowali wywołać powstanie, licząc na wsparcie ze strony antycarskiej części społeczeństwa rosyjskiego. Działań tych jednak nie poparli Polacy zamieszkujący teren zaboru rosyjskiego.

 

W 1855 r. zmarł Iwan Paskiewicz. Po jego śmierci na namiestnika Królestwa Polskiego powołany został książę Michaił Gorczakow, zwolennik porozumienia z Polakami. Wraz z zakończeniem nocy paskiewiczowskiej Polacy znów zaczęli wierzyc w możliwość odzyskania autonomii i przywrócenia konstytucji z 1815 r. Mniej więcej w tym samym czasie pełną autonomię ponownie odzyskało Wielki Księstwo Fińskie. Nadzieje Polaków wydawały się realne, ponieważ w okresie odwilży posewastopolskiej nowy car przeprowadził reformy nie tylko w Rosji, ale i w Królestwie. Zniósł stan wojenny obowiązujący od upadku powstania listopadowego, ogłosił amnestię, złagodził cenzurę, otworzył polskie szkoły, między innymi Akademię Sztuk Pięknych i Akademię Medyko-Chirurgiczną. Polacy znów mogli sprawować urzędy. Władze rosyjskie zgodziły się na założenie Towarzystwa Rolniczego, które skupiało większość ziemiaństwa z Królestwa. Na jego czele stał hrabia Andrzej Zamoyski. Podczas spotkań oficjalnie omawiano problemy ekonomiczne, miedzy innymi konieczność oczynszowania, a następnie uwłaszczenia chłopów z jednoczesnym odszkodowaniem dla szlachty. Nieoficjalnie natomiast Towarzystwo pełniło rolę nielegalnego parlamentu. Jednak wolnościowe złudzenia rozwiał Aleksander II w 1856 r., gdy przyjechał do Warszawy. Do witających go osób powiedział: „żadnych marzeń panowie, żadnych marzeń”.

 

Porażka Rosji w wojnie krymskiej, sukcesy Włochów walczących o zjednoczenie oraz większa swoboda legalnych działań w okresie odwilży posewastopolskiej wpłynęły na wzrost nastrojów patriotycznych wśród Polaków w Królestwie. Do głosu doszło wielu aktywnych przedstawicieli młodego pokolenia. Wychowani w duchu romantycznym odrzucali oni bierność starszego pokolenia. Mieli nadzieje na odzyskanie niepodległości ich optymizm brał się częściowo stąd, że nie przeżyli klęski powstania listopadowego.

W 1860 r. odbyło się wiele manifestacji patriotycznych, między innymi w czerwcu uroczysty pochód podczas uroczystości pogrzebowych wdowy po bohaterskim gen. Sowińskim, a w listopadzie w podobnej religijno-patriotycznej atmosferze obchodzono trzydziestą rocznicę wybuchu powstania listopadowego. Odśpiewano wówczas przeredagowaną pieśń „Boże coś Polskę”, ze słowami „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”, Mazurek Dąbrowskiego i Warszawiankę. Władze carskie nie reagowały, aby nie zaostrzać sytuacji. Użyli natomiast siły do rozbicia wielkiej demonstracji, zorganizowanej 25 lutego 1861 r. dla upamiętnienia bitwy pod Grochowem. Uczestnicy pochodu zostali pobici, co skłoniło Polaków do protestu i zorganizowania kolejnej manifestacji 27 lutego. Tym razem Rosjanie zbili 5 demonstrantów, dwóch ziemian, rzemieślnika, robotnika i ucznia. Ofiary reprezentowały więc niejako całe polskie społeczeństwo i stały się symbolem jedności narodowej. Ich śmierć kojarzyła się z pięcioma ranami Chrystusa, a zatem ożywiała ideę mesjanizmu narodu polskiego. Wśród Polaków rozpowszechniła się moda żałobna. Czarne skromne stroje, patriotyczna biżuteria i unikanie rozrywek symbolizowały poparcie dla ruchów narodowych oraz podkreślały masowy charakter protestu. Rosjanie próbowali załagodzić konflikt, godząc się na uroczysty pogrzeb ofiar z 27 lutego, zapowiadając odtworzenie Rady Stanu oraz powołanie samorządów miejskich i powiatowych. Gdy jednak władze rozwiązały Towarzystwo Rolnicze, 8 kwietnia 1861 r. na Placu Zamkowym w Warszawie wybuchły zamieszki. Podczas rozpędzania tej patriotycznej demonstracji zginęło około 100 osób. Gorczakow nie potrafił opanować sytuacji i dlatego na jego miejsce powołano Karla Lamberta, zwolennika polityki represyjnej. Wprowadził on w Warszawie stan oblężenia i zabronił organizowania wszelkich demonstracji. Postanowienia te ogłoszono w akcie w dniu 14 października, w rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki. Ludność zgromadzona na odbywających się z tej okazji uroczystych mszach w warszawskiej katedrze i kościele Bernardynów wyprowadzono siłą. Około 1,5 tys. osób pobito i umieszczono w Cytadeli. Wtargniecie do świątyń w czasie nabożeństw, niedopuszczalne w cywilizowanych społeczeństwach, wywołało niespotykaną reakcję. Na znak solidarności z represjonowanymi duchowni różnych wyznań podjęli decyzję o zamknięciu kościołów katolickich, protestanckich zborów i żydowskich synagog. Car usunął Lamberta, jednak nowy namiestnik Aleksander Lüders tylko zaostrzył represje, aresztując polskich patriotów, w tym także osoby duchowne.

 

Nasilenie represji w Królestwie Polskim wpłynęło na wzmożenie uczuć patriotycznych oraz przyczyniło się do powstania dwóch nielegalnych organizacji niepodległościowych. Pierwsza z nich nawiązywała do tradycji księcia Adama Jerzego Czrtoryskiego i postulowała odłożenie walki zbrojnej na czas bardziej sprzyjający, gdy pomoc państw Europy Zachodniej będzie realna. Zwolennicy tej orientacji, potocznie zwani białymi, namawiali do skupienia się na pracy organicznej i działalności legalnej. Ich organem kierowniczym była Dyrekcja Krajowa, a duchowym przywódcą prezes Towarzystwa Rolniczego, hrabia Andrzej Zamoyski. Do Dyrekcji należeli miedzy innymi bardzo bogaty bankier warszawski, spolszczony Żyd Leopold Kronenberg oraz Edward Jurgens. Białych popierały przede wszystkim bogatsze warstwy społeczne, zwłaszcza ziemianie.

Drugie ugrupowanie niepodległościowe, to czerwoni, a więc głównie lewicowa młodzież, spadkobiercy TDP. Przede wszystkim na nich liczył Ludwik Mierosławski, wzywający z emigracji do szybkiego zorganizowania powstania. Radykalni działacze z Ignacym Chmieleńskim na czele powołali Komitet Miejski. Nawiązał on współpracę z tajną organizacją polskich oficerów służących w armii rosyjskiej oraz kontaktował się z rosyjską organizacją rewolucyjną Ziemla i Wola. Komitet Miejski po wchłonięciu kolejnych grup spiskowych przekształcił się w połowie 1862 r. w Komitet Centralny Narodowy. Dużą rolę odgrywał w nim początkowo Jarosław Dąbrowski, polski oficer w armii carskiej, a po jego aresztowaniu kierownictwo przeszło w ręce Zygmunta Padlewskiego. Program Komitetu miał na celu jak najszybsze wywołanie powstania narodowego. Czerwoni nazywali białych millenerami, ponieważ uważali, że ich aktywność przyniesie Polsce niepodległość dopiero za tysiąc lat. Nie liczyli na pomoc wielkich mocarstw, lecz na poparcie rewolucjonistów europejskich, głównie Rosjan, Włochów i Węgrów. Sądzili, że o zwycięstwie powstania zadecyduje masowy udział społeczeństwa, w tym również chłopów.

 

Na początku 1862 r. doszło do politycznego zbliżenia Francji i Rosji z inicjatywy cesarza Napoleona III, dążącego do zawarcia sojuszu z Aleksandrem II. Część Polaków uświadomiła sobie wówczas, że radykalne działania antyrosyjskie doprowadzą tylko do bezsensownego przelewu krwi. Pogląd ten wyrażał między innymi nowy arcybiskup warszawski, Zygmunt Szczęsny Feliński, który dla rozładowania niepokojów otworzył kościoły, zabraniając jednocześnie organizowania w nich politycznych manifestacji. Także Rosjanie starali się uspokoić sytuację w Królestwie. Naczelnikiem rządu cywilnego został Polak, Aleksander Wielopolski, mianowany przez nowego namiestnika, brata cara, księcia Konstantego.

Wielopolski uznawał działalność niepodległościową za poważny błąd. Sądził, że całkowita lojalność wobec cara umożliwi Polakom odzyskanie autonomii. Dążył do wprowadzenia reform w Królestwie Polskim i udało mu się wywalczyć u cara wiele ustępstw. Z administracji państwowej usunął Rosjan, zastępując ich Polakami. Z jego inicjatywy między innymi w 1862 r., powstała Szkoła Główna Warszawska, pełniąca funkcję uniwersytetu. Kładziono w niej nacisk przede wszystkim na nauki ekonomiczne. Wielopolski dążył do oczynszowania chłopów w dobrach państwowych, do zrównania praw Żydów z pozostałymi mieszkańcami Królestwa oraz do rozszerzenia uprawnień samorządów. Jego polityka nie zyskała szerszego poparcia Polaków. Ostentacyjny wręcz lojalizm Wielopolskiego, jego nadmierna duma, a także uwikłanie się w spory personalne oraz faworyzowanie rodziny i znajomych w dostępie do urzędów naraziły go na publiczny ostracyzm.

 

Naczelnik rządu cywilnego tylko własną politykę uważał za słuszną i dlatego popadł w konflikt z ugrupowaniami niepodległościowymi, zarówno z białymi jak i z czerwonymi. Dążył do osłabienia białych, nakłaniając Rosjan do wydania nakazu opuszczenia Królestwa przez Andrzeja Zamoyskiego. Jeszcze gorzej potraktował czerwonych, gdy został powiadomiony o przygotowywanym przez nich powstaniu. Aby nie dopuścić do jego wybuchu, Wielopolski zorganizował w Królestwie nadzwyczajny pobór do wojska rosyjskiego zwany potocznie branką. Rekrutów wybierano według specjalnych list przygotowanych osobiście przez Wielopolskiego, jego syna Zygmunta i szefa rosyjskiej policji. Wcześniej do służby wojskowej trwającej 25 lat powoływano dorosłych mężczyzn w drodze losowania, przy czym mieli oni możliwość wykupu. Wśród około 12 tys. poborowych znalazło się wielu podejrzanych o działalność konspiracyjną. Pobór przeprowadzony na podstawie przygotowanych list mógł rozbić konspirację czerwonych. Wielopolski zaplanował brankę na styczeń 1863 r., aby uniknąć ucieczek poborowych na przykład do lasów.

 

Komitet Centralny stanął przed dramatycznym wyborem. Ostatecznie zdecydowano, że należy powstanie rozpocząć jak najszybciej, by zapobiec dokończeniu branki i rozbiciu ruchu, zwłaszcza na prowincji. Opracowano manifest do narodu. Komitet ogłaszał się w nim Tymczasowym Rządem Narodowym i zapowiadał uwłaszczenie chłopów. Datę wybuchu powstania ustalono na noc z 22 na 23 stycznia 1863 r. Mianowano wojskowych naczelników wojewódzkich i wyznaczono im lokalne cele.

 

Decyzje podjęto w zamieszaniu wywołanym branką, w środku zimy i prawie bez broni. Ponieważ plan Jarosława Dąbrowskiego opanowania twierdzy w Modlinie okazał się nierealny, zrezygnowano na razie z powstania w Warszawie. Słabo przygotowane siły spiskowców miały uderzyć na mniejsze garnizony rosyjskie w celu zdobycia broni. Rozkaz podjęcia walki zaskoczył lokalnych naczelników. Organizacja narodowa w Królestwie liczyła około 25 tys. zaprzysiężonych powstańców, z których nie wszyscy stawili się na miejsce zbiórki, a broń palną posiadało tylko parę tysięcy. Siły te miały jako przeciwnika ponad stutysięczną armię, wyposażoną w 176 dział. W pierwszych dniach powstania doszło do kilkudziesięciu potyczek. Początkowo największy zasięg miał ruch powstańczy na Podlasiu oraz między Kielcami i Radomiem, najsłabszy zaś na Mazowszu, w Augustowskiem i Kaliskiem. W obawie przed powstaniem Rosjanie skoncentrowali siły w 42 garnizonach, dzięki czemu powstańcy zyskali na czasie i zdołali zorganizować pierwsze większe „partie”. Wszystko zależało teraz od tego, czy powstanie pociągnie za sobą masy chłopskie. Wybuch walk w zaborze rosyjskim został z uwagą odnotowany w stolicach europejskich. W Paryżu zapanowało zakłopotanie, gdyż Napoleon III doprowadził właśnie do zbliżenia z Rosją. Prusy skoncentrowały na granicy z Królestwem Polskim poważne siły i zaoferowały Rosji pomoc w stłumieniu powstania. Podpisana przez oba państwa konwencja dopuszczała przemarsze wojsk jednej ze stron przez terytorium drugiej w pogoni za powstańcami polskimi. Przypomniała ona zarazem najgorsze porozumienie rosyjsko-pruskie z XVIII w.

 

Powstanie rozpoczęło się jako zdecentralizowana akcja partyzancka i takie miało pozostać do końca. Rząd opuścił Warszawę, by pod osłoną oddziałów powstańczych zacząć jawne działania, ale przez ponad miesiąc członkowie Tymczasowego Rządu nie potrafili zdecydować się na formę i miejsce ujawnienia. Plan opanowania Płocka i utworzenia tam stałej siedziby nie powiódł się, toteż w końcu Rząd wrócił do Warszawy i działał w konspiracji aż do upadku powstania. W Warszawie walką kierował naczelnik miasta Stefan Bobrowski, w Płockiem – Podlewski, w Kieleckiem – przybyły z emigracji gen. Marian Langiewicz, a na Kujawach – także przybyły z zagranicy Ludwik Mierosławski. Ten ostatni został na krótko dyktatorem, ale szybko wszedł w konflikt z podwładnymi i wyjechał.

 

Powstanie przetrwało pierwsze, najtrudniejsze tygodnie dzięki wytrwałości i straceńczej odwadze paru tysięcy ludzi, którzy stopniowo pociągnęli rzesze następnych. Coraz szersze kręgi społeczeństwa, w tym także szlachta, uznały, że skoro powstanie nie upadło, obowiązek patriotyczny nakazuje je poprzeć. Manifest Rządu Narodowego i jego dekrety, ogłaszane przez komisarzy i dowódców powstańczych oraz księży w kościołach, były dobrze przyjmowane przez chłopów. W „partiach” dochodziło nierzadko do bezprecedensowej dotąd solidarności różnych warstw społecznych. Starano się zdobyć także poparcie innych grup narodowościowych.

 

Biali kwestionowali celowość i szanse powstania, ale widząc jego ogólnonarodowy charakter, zmienili swoje stanowisko i podjęli decyzję włączenia się do walki. Rozmowy obu skrzydeł ruchu były bardzo trudne. Bobrowski domagał się rozwiązania organizacji białych i podporządkowania ich Rządowi Narodowemu. Biali myśleli o utworzeniu własnego rządu, ale ostatecznie zdecydowali się oddać dyktaturę powstania odnoszącemu sukcesy militarne dowódcy jednej z „partii” powstańczych, Marianowi Langiewiczowi, powołując się na rzekomą zgodę Rządu Narodowego. Rząd uznał dyktaturę, ale już po tygodniu oddziały Langiewicza zostały rozbite, a on sam aresztowany przez Austriaków, gdy próbował przedostać się do Galicji.

 

Część chłopów sympatyzowała z powstańcami i udzielała im wsparcia, ale zwłaszcza w okresie prac polowych, nie garnęła się masowo do „partii”. Zdarzały się też przypadki wrogiego nastawienia ludności chłopskiej do „pańskiej wojny”. Powstanie trwało, ale nie mogło przeważyć szali zwycięstwa. Co więcej, Rosja angażowała do walki przeciw powstańcom coraz większe siły. Większość bitew i potyczek miała charakter obronny, a nawet te, które zakończyły się zwycięsko, ściągały zwykle większe siły wroga i wkrótce prowadziły do rozsypki oddziałów powstańczych. Ogółem w czasie powstania doszło do ponad tysiąca mniejszych lub większych bitew i potyczek. Powstanie objęło także ziemie zabrane. Partie powstańcze z udziałem ludności chłopskiej powstały na Wileńszczyźnie i Żmudzi, były też próby tworzenia oddziałów na ziemiach ukraińskich, tu jednak był to ruch czysto szlachecki. Nie przyniosła też sukcesu wyprawa płk. Zygmunta Miłkowskiego, który usiłował przedrzeć się na Podole z Bałkanów.

 

Nie chcąc zacieśniać sojuszu zaborców przeciw powstaniu, Rząd Narodowy nie żądał od Polaków z pozostałych zaborów równoczesnego podjęcia walki z Prusami i Austrią, a jedynie wsparcia w ochotnikach, broni i zaopatrzeniu dla powstańców w zaborze rosyjskim. Istotnie, od pierwszych dni powstania setki patriotycznej młodzieży z Galicji i Poznańskiego przekroczyły granicę i przyłączały się do oddziałów powstańczych. W Krakowie powstała Rada Naczelna Galicyjska organizująca pomoc dla powstania. Na wiosnę 1863 r. do powstania przystępowały całe oddziały sformowane w Galicji, jednak były one źle przygotowane do walki i szybko szły w rozsypkę.

Na umiędzynarodowienie sprawy polskiej w wyniku powstania liczyli zwłaszcza biali. Francja, Wielka Brytania i Austria uzgodniły między sobą sześć punktów międzynarodowych negocjacji w sprawie polskiej. Do postulatów tych należały: amnestia, pewien zakres autonomii, dopuszczenie Polaków do urzędów, swoboda sumienia, polski język urzędowy i zgodny z prawem system rekrutacji do wojska. Car Aleksander II odrzucił w lipcu 1863 r. te sugestie. Niedawni przeciwnicy Rosji w wojnie krymskiej nie byli jednak gotowi angażować się w przeciw niej ponownie. W listopadzie Napoleon III zaproponował jeszcze zwołanie kongresu w celu uregulowania wszystkich kwestii spornych w Europie, ale nie zgodziły się na to Londyn i Wiedeń. Mimo to w żadnym innym momencie XIX w. sprawa polska nie cieszyła się tak wielką sympatią opinii zachodniej, jak w czasie powstania styczniowego. Papież oraz katolicy we Francji i Włoszech popierali Polaków ze względu na wyznanie. Giuseppe Garibaldi na wieść o wybuchu powstania stwierdził, że sprawa polska jest sprawą całej ludzkości i prędzej czy później narody europejskie będą zmuszone wziąć ją w obronę. Jego współpracownik, Francesco Nullo, przybył do Polski z kilkunastu ochotnikami włoskimi i wkrótce zginął w jednej z potyczek. Liberałowie angielscy i niemieccy sympatyzowali z polskim ruchem niepodległościowym ze względu na niechęć do Rosji. Rodzący się ruch socjalistyczny widział w powstańcach polskich sprzymierzeńców w walce o radykalną przebudowę społeczeństwa.

 

Około 300 oficerów i żołnierzy rosyjskich oraz ukraińskich przeszło na stronę powstańców w Królestwie. Jednocześnie jednak władze carskie wykorzystały sytuację, by odwołać się do nacjonalizmu rosyjskiego, przedstawiając liberałów i demokratów w Rosji jako sojuszników „polskiego spisku”.

 

W sierpniu 1863 r. nasiliła się w szeregach powstańczych opozycja czerwonych. Zarzucali oni Rządowi bierność, zwłaszcza w kwestii chłopskiego pospolitego ruszenia, a także fiasko interwencji międzynarodowej.

 

Posunięcia czerwonych radykałów spotykały się z krytyką bardziej umiarkowanych członków kierownictwa, które w porozumieniu z hotelem Lambert wysunęło kandydaturę Romualda Traugutta na dyktatora powstania,. Ten 38-letni właściciel niewielkiego majątku na Białorusi i dymisjonowany pułkownik armii carskiej od maja do lipca 1863 r. dowodził z powodzeniem oddziałami na Polesiu. Z poparciem białych w połowie października Traugutt odebrał pieczęcie członkom Rządu i odtąd kierował powstaniem jako samodzielny dyktator.

 

Na jesieni 1863 r. powstanie przeżywało kryzys. Walki trwały na Lubelszczyźnie, w Sandomierskiem i na Podlasiu, gen. Józef Hauke-Bosak umocnił się w Kieleckiem, natomiast niemal całkowicie ustały działania na Kujawach, Mazowszu i w Augustowskim. Traugutt zreorganizował kierownictwo powstańcze, podporządkowując naczelnikom wojskowym administracje cywilną. W grudniu powołał regularne kompanie, bataliony i pułki. Dotychczasowe „partie” miały stać się częściami powstańczej armii. Próbował też skutecznie realizować dekret uwłaszczeniowy Rządu. Wyznaczył specjalnych delegatów powiatowych do zajęcia się tą sprawą oraz sądy do rozstrzygania sporów między wsią i dworami. Za przymuszanie chłopów do pańszczyzny była przewidziana kara śmierci.

Wszystko został podporządkowane jednemu celowi: przetrwaniu ruchu powstańczego w miesiącach zimowych i jego rozszerzeniu na wiosnę następnego roku. Planu tego nie udało się zrealizować.

 

Na wiosnę działania powstańcze były już wyraźnie słabsze. Jednocześnie carat zdecydował się na radykalny krok w kwestii chłopskiej. W dniu 2 marca 1864 r. car Aleksander II ogłosił dekrety uwłaszczające chłopów w Królestwie Polskim. Nadawały on chłopom własność ziemi przez niech użytkowanej. W zamian musieli płacić wieczysty podatek gruntowy, z którego władze miały wypłacać odszkodowanie właścicielom ziemskim. Było to rozwiązanie podobne do galicyjskiego patentu z 1848 r. i znacznie bardziej korzystne dla chłopów niż zasady uwłaszczenia w Rosji. Nie zniesiono natomiast serwitutów, które pozostały, zgodnie z zamysłem władz carskich, zarzewiem konfliktów między dworami i wsią. Dekrety uwłaszczeniowe skutecznie odstręczały chłopów od powstania.

 

Rosjanie wpadli na trop organizacji narodowej i 11 kwietnia aresztowali Traugutta. Podobno w momencie aresztowania powiedział on tylko „to już”. W śledztwie zachował się niezłomnie. Dopiero skonfrontowany z sypiącymi współwięźniami przyznał, że kierował powstaniem w celu odzyskania niepodległości przez Polskę. Nie wymienił jednak żadnych nazwisk. W dniu 5 sierpnia 1864 r. powieszono go na stokach Cytadeli warszawskiej wraz z czterema współpracownikami.

 

Naczelnik Warszawy Aleksander Waszkowski heroicznie trwał w podziemiu. Jeszcze we wrześniu rozprowadził ostatnią powstańczą odezwę. Aresztowano go w grudniu i stracono dwa miesiące później. Dzięki poparciu miejscowych chłopów całą zimę 1864/1865 r. przetrwał na Podlasiu niewielki oddział księdza Stanisława Brzóski, jednak i Brzóska dostał się ostatecznie w ręce policji rosyjskiej i zginął na szubienicy wiosną 1865 r. Likwidując resztki oporu a policja uciekała się do prowokacji. Zainscenizowano powstanie fikcyjnego rządu narodowego i przy pomocy agenta ściągnięto do kraju kilku działaczy powstańczych, którzy już uszli za granice. Aresztowani zaraz po przybyciu i złamani śledztwem, złożyli w Cytadeli kompromitujące zeznania, co udaremniło próby odbudowy organizacji narodowej.

 

Powstanie zakończyło się klęską. W walkach poległo około 20 tys. powstańców, prawie 2 tys. zostało straconych lub zmarło w więzieniach, a kilkadziesiąt tysięcy powstańców lub osób wspierających powstanie władze rosyjskie zesłały do kopalni na Ural i na osiedlenie się na Syberii. Polskie społeczeństwo dotknęły również ogromne straty materialne i szeroko zakrojone konfiskaty majątków uczestników powstania.

Na Syberii doszło do swoistego, ostatniego akordu powstania styczniowego. W czerwcu 1866 r. grupa około 700 polskich zesłańców podjęła próbę opanowania regionu Irkucka nad Jeziorem Bajkał. Uderzyli oni na straże, rozbroili je i rozpoczęli marsz ku granicy chińskiej. Ulegli jednak przeważającym siłom garnizonu rosyjskiego. Czterech przywódców powstania bajkalskiego stracono, a 400 osobom zaostrzono reżim katorgi.

Powstanie styczniowe było najdłużej trwającym i najbardziej masowym ruchem niepodległościowym XIX w. W jego ocenie należy zwrócić uwagę na ogromną mobilizację szerokich kręgów społeczeństwa, konkretny program społeczny, świetne przygotowanie cywilnych organów władzy. Natomiast przygotowanie strony wojskowej było bardzo złe.

Zawiódł zupełnie program realizmu politycznego Aleksandra Wielopolskiego, a więc współudziału Polaków w rządzeniu ziemiami polskimi przy założeniu minimalnej i określonej całkowicie dowolnie przez Rosje, samodzielności tych władz. Wielopolski nie zdołał rozszerzyć zakresu swobód w takim stopniu, by znaleźć dość zwolenników, a widząc fiasko swojego planu, uciekł się do kroku wrogiego wobec własnego narodu, czyli branki, która przyspieszyła tragiczny wybuch. Powstanie ponownie zwróciło uwagę mocarstw europejskich na sprawę polską, co zaraz po jego klęsce wydać się mogło bez znaczenia, ale ostatecznie przyniosło w dłuższym okresie uwłaszczenie chłopów i związaną z nim modernizację gospodarki.

Klęska powstania wywołała głęboki kryzys duchowy w społeczeństwie polskim. Mnożono oskarżenia. Biali zarzucali czerwonym, że nieodpowiedzialnie wciągnęli kraj w beznadziejną, walkę i ofiary. Czerwoni oskarżali białych, że próbowali ograniczyć powstanie, zawłaszcza na wsi. Nieliczni ugodowcy mieli za złe białym, że nie poparli Wielopolskiego, starając się zapobiec powstaniu. Uczestnicy powstania oskarżali Wielopolskiego o zdradę, która wywołała wybuch walk. Nawet, jeśli zarzuty te uznamy po części za słuszne, nie oznacza to, że trwała i korzystna dla Polski ugoda z Rosją była możliwa. Anki, że unikniecie błędów mogło doprowadzić do zwycięstwa powstania. W wyniku klęski w polskiej myśli politycznej dokonał się prawdziwy przewrót. Na dłuższy czas zrezygnowano z idei walki zbrojnej o niepodległość. Ale oprócz głębokiego poczucia klęski została też pamięć i legenda, do której nawiążą po kilkunastu latach nowe pokolenia.

 

Powstanie styczniowe, inaczej niż listopadowe, nie wzbudziło wśród historiografów dyskusji o szansach tego powstania, gdyż żadnych szans z góry nie miało. Dyskusje dotyczące powstania styczniowego skupiały się i skupiają wokół pytania o jego sens, mimo braku szans na zwycięstwo.

 

Polskie powstania narodowe w XIX w