Społeczeństwo polskie przed i po 1918
Na losach Polaków w zaborze pruskim w XIX wieku zaważyło przede wszystkim zjednoczenie Niemiec, dokonane na drodze militarnej przez Prusy w latach 1866 – 1871. Fakt ten pojednał z rządem większość niemieckiej burżuazji, która stała się z kolei główną podporą Bismarcka i jego nacjonalistycznej polityki. Pogrom Francji w 1870 roku inaugurował erę hegemonii II Rzeszy w Europie i pozwalał też Bismarckowi nie liczyć się z polskimi protestami. Celem polityki rządu pruskiego stała się ostateczna germanizacja wschodnich prowincji państwa. Realnego przeciwnika upatrywał Bismarck w wyższych warstwach „uświadomionych”, czyli w szlachcie, inteligencji mieszczańskiej, księżach. Przeciw tym grupom głównie kierował swe ataki. Lekceważył natomiast siłę oporu mas ludowych i dlatego dłuższy czas nie dostrzegał problemu polskich chłopów i robotników na Pomorzu i na Śląsku.
W 1867 roku prowincje poznańska i pruska zostały włączone do nowo utworzonego Związku Północno – Niemieckiego. Zignorowano wówczas protesty posłów polskich w Berlinie, powołujących się jeszcze na zapomniane gwarancje traktatu wiedeńskiego. W 1871 roku cały zabór pruski znalazł się w granicach nowej Rzeszy. Jej konstytucja powoływał do życia parlament ogólnoniemiecki, wyłoniony w powszechnym głosowaniu, fakt ten miał z czasem zapewnić żywiołowi polskiemu szerszą reprezantację w Berlinie. Jednakże Reichstag, poza dziedziną polityki zagranicznej, nie posiadał szerszych kompetencji i nie miał też wielkiego wpływu na rząd Rzeszy. Sprawy najbardziej istotne dla mniejszości narodowych, zwłaszcza zaś policyjne i szkolne, pozostawały w kompetencji rządu i sejmu pruskiego. W sejmie pruskim pozostała dawna niedemokratyczna ordynacja wyborcza, zapewniająca przewagę elementom wyżej opodatkowanym, zamożniejszym, w praktyce, więc, gdy szło o ziemie polskie, przeważnie Niemcom. W latach siedemdziesiątych zasiadało w Reichstagu kilkunastu Polaków i tyluż w sejmie pruskim. Głos ich nic nie znaczył wobec koalicji rządowej, złożonej z konserwatystów i liberałów.
Kurs germanizacyjny przybrał na sile po 1870 r., obejmując administrację, sądy i szkolnictwo. W 1876 r., określono, że język niemiecki jest wyłącznie językiem urzędowym wszystkich władz i sądów, nie tylko w czynnościach wewnętrznych, ale i w stosunkach ze stronami. Odtąd nawet na poczcie i kolei nie mógł Polak porozumieć się we własnej mowie. W niedługim czasie usunięto ze służby rządowej lub przeniesiono do rdzennie niemieckich prowincji niemalże wszystkich urzędników Polaków. Przystąpiono też do masowego germanizowania nazw miejscowych. Przykładem może być zmiana nazwy „Wielkie Księstwo Poznańskie” na „Provinz Posen”.
W latach siedemdziesiątych przystąpiono również do germanizacji szkolnictwa. Na Śląsku pozwolono na posługiwanie się językiem polskim tylko w niższych klasach szkół elementarnych, w ramach konieczności, dopóki dzieci nie opanują języka niemieckiego. Fakultatywnie utrzymano także polską naukę religii. Nieco szerszy pozostał zakres polszczyzny w szkołach ludowych prowincji pruskiej. W Poznańskim szkoły ludowe również zostały zniemczone, ale utrzymano w nich język polski jako przedmiot, a także polską naukę religii. Ponadto w paru gimnazjach utrzymano język polski w niewielkim wymiarze, jako przedmiot nadobowiązkowy. Tolerancje tę traktowano jako przejściową, do czasu, gdy niemczyzna poczyni dalsze postępy w warstwach ludowych.
Osobny rozdział stanowiła walka z Kościołem Katolickim, rozpętana w całych Niemczech, a znajdowała szczególne znaczenie na ziemiach polskich. W walce tej chodziło o podporządkowanie państwu potężnej organizacji międzynarodowej, będącej w Niemczech, aż dotąd ostoją partykularyzmu i austrofilizmu. W tej akcji przeciw kościołowi uzyskał Bismarck entuzjastyczne poparcie liberałów, którzy w całej Europie zmierzali wtedy do zeświecczenia państwa, a tym samym do ograniczenia wpływu dawnych warstw feudalnych. W latach 1873 – 1875 ukazała się seria ustaw, które:
- Ograniczały wpływ kościoła na społeczeństwo, odsuwając go od nadzoru szkolnictwa i odbierając mu prowadzenie akt stanu cywilnego
- Rozszerzały wpływ państwa na Kościół, poddając nadzorowi rządu kształcenie księży, głoszenie kazań i obsadzanie stanowisk kościelnych.
Odtąd stanowisko takie mógł objąć tylko obywatel niemiecki, po zdaniu specjalnego „egzaminu z kultury”, i to za zgodą władz prowincjonalnych. Papież odrzucił tę państwową ingerencję w sprawy kościół, biskupi odmówili zgłaszania kandydatów na stanowiska kościelne. Od owego spornego egzaminu dla księży zatarg przybrał nazwę „walka o kulturę” – kulturkampf.
W prowincjach wschodnich miało dla Bismarcka jeszcze jeden cel. Było to osłabienie czynnika sprzyjającego utrzymaniu polskości na tych terenach. Tę sytuacje próbował zażegnać ówczesny arcybiskup gnieźnieńsko-poznański, Mieczysław Ledóchowski. Był całkowicie oddany papiestwu, jednak dla sprawy polskiej raczej obojętny. W pierwszych latach rządów cieszył się poparciem Berlina i powściągał skutecznie księży od udziału w pracach na rzecz niepodległości. Głośno też potępiała go opinia publiczna. W początkach kulturkampfu gotów był iść na ustępstwa w sprawach języka polskiego. Odmówił kompromisu w sprawach kościelnych. W ten sposób doszło do zatargu. Rząd zamknął seminarium duchowne w Poznaniu, zlikwidował szkolnictwo zakonne, wstrzymał wypłaty z budżetu na cele kościelne, opornych księży obłożył grzywnami. W 1874 r. Ledóchowski został aresztowany i skazany na dwa lata więzienia. Los jego podzielili dwaj jego sufragani. Blisko sto parafii znalazło się bez proboszczów.
Prześladowanie Kościoła wywołało w całych Niemczech opór, którego rząd się nie spodziewał. W Polsce Ledóchowski wyrósł niespodziewanie na męczennika sprawy narodowej. Konflikt w zakresie wiary nastawiał wrogo do rządu szerokie masy chłopskie, przyzwyczajone dotąd do posłuchu wobec władzy. Co więcej, konflikt ten sięgał sąsiednich diecezji wrocławskiej, chełmińskiej, warmińskiej, mobilizując, pod hasłem obrony wiary Polaków śląskich i pomorskich, dotąd nieuświadomionych narodowo. Także w parlamencie uzyskali Polacy teraz potężnego sojusznika w partii katolickiej – Centrum, prowadzącej opozycję przeciw Bismarckowi. Dla sprawy polskiej kończył się kulturkampf bilansem dodatnim, dodatkowym jego następstwem było dalsze umocnienie się wpływów Kościoła na polskie życie publiczne w tej dzielnicy. Już pod koniec lat siedemdziesiątych Bismarck szukał sposobu wycofania się z kłopotliwego zatargu. Nie żywił zaufania do swoich sojuszników liberałów, zmierzających do narzucenia mu rządów parlamentarnych. Bardziej niebezpieczni od opornych księży wydawali się być socjaldemokraci i przedstawiciele związków zawodowych. W tej sytuacji doszło do kompromisu między II Rzeszą i papieżem Leonem XIII. Ustawodawstwo kulturkampfu zostało odwołane lub złagodzone. W zamian za to partia Centrum zbliżyła się do rządu, a hierarchia kościelna oddała swe usługi na poparcie panującego systemu.
Koszty kompromisu między rządem a kościołem w Niemczech poniosła w dużej mierze sprawa polska. Zwolniony z więzienia arcybiskup Ledóchowski został wprawdzie kardynałem i otrzymał wysokie stanowisko w Watykanie, tym samym jednak jego następcą został za zgoda papieża, Niemiec ks. Juliusz Diner. Rząd zatrzymał też w prowincjach wschodnich rozleglejsze uprawnienia w stosunku do kościoła, w porównaniu do reszty państwa. Na Śląsku i Pomorzu kurie biskupie wróciły do praktyki przeciwdziałania polskości. Kulturkampf minął, akcja germanizacyjna trwała nadal. Lata osiemdziesiąte przyniosły dalsze ograniczenia języka polskiego w szkołach i dalsze antypolskie posunięcia administracyjne. Jednym z nich było zwiększenie liczby powiatów w Poznańskim, a to dla pomnożenia niemieckiej biurokracji.
W połowie lat osiemdziesiątych kurs antypolski miał zresztą wkroczyć w nowa fazę. Punkt ciężkości tej walki przesuną się od spraw administracyjnych i szkolnych na dziedzinę ekonomiczną. Równolegle do walki o język rozpoczęła się walka o ziemię. Ze strony rządu niemieckiego spadła na Polaków nowa faza prześladowań. Rosnącej potędze Niemiec towarzyszył wzrost nacjonalizmu, który domagał się gospodarczej i politycznej ekspansji kosztem sąsiednich narodów. Publicystyka nacjonalistyczna domagała się od rządu ostrzejszych metod działania przeciwko Polakom. Wskazywała, że żywioł polski umacnia się, zamiast słabnąć, nie tylko na wsi, ale i w rzemiośle, w handlu, że już nie tylko szlachta czy kler, ale i masy chłopskie angażują się przeciw niemczyźnie. Z pewnym ociąganiem Bismarck uległ temu prądowi, na co wpłynęły także względy polityki międzynarodowej. W 1885 roku rząd pruski usunął za granicę wszystkich Polaków poddanych innych monarchów z zaboru rosyjskiego i austriackiego. Byli to głównie robotnicy i rzemieślnicy z Królestwa i Galicji, którzy przybyli w celach zarobkowych do zaboru pruskiego. Tak zwane „rugi pruskie”, przeprowadzone z całą bezwzględnością objęły, około 26 tys. osób. W następnym roku 1886, sejm pruski na wniosek rządu powołał do życia Komisję Kolonizacyjną z funduszem 100 mln marek. Komisja miała wykupywać majątki ziemskie z rąk polskich i parcelować je miedzy niemieckich chłopów. Decyzja ta świadczyła, że rząd angażuje środki ekonomiczne w zwalczaniu nie tej czy innej polskiej grupy kierowniczej, lecz całej polskiej ludności. To posuniecie z kolei miało zmobilizować społeczeństwo polskie do nowych, odpowiednich stanowi zagrożenia form oporu. Ponadto w miarę narastania w Niemczech tendencji nacjonalistycznych do głosu dochodziły środowiska domagające się pełnej germanizacji terenów wschodnich. W 1894 r., z inicjatywy utworzonego w 1891 r. Związku Wszechniemieckiego, powstał Związek Popierania Niemczyzny w Marchiach Wschodnich, który w 1899 r. zmienił nazwę na Niemiecki Związek Kresów Wschodnich. Od nazwisk założycieli, to jest F. Hansemanna, H. Kennemanna i H. Tiedemanna, zwano go Hakatą. Program Hakaty poparł cesarz Wilhelm II, toteż działalność germanizacyjna nabrała rozmachu i tempa. Komisja Kolonizacyjna uzyskała dodatkowe fundusze, także na pomoc dla ludności niemieckiej. W czasie rządów kanclerza Bernarda Bülowa, w latach 1900 – 1909, ostatecznie zlikwidowano nauczanie w języku polskim, zakazując nauki religii po polsku. Spowodowało to słynne strajki szkolne, z najsłynniejszym we Wrześni. W 1904 r. wprowadzono przepis o specjalnym zezwoleniu na budowę domu, co miało utrudnić ludności polskiej zakup ziemi odpowiedzią ze strony polskiej może być postawa Michała Drzymały, chłopa, który nie mogąc uzyskać zezwolenia na budowę domu kupił podobny do cyrkowego wóz, omijając w ten sposób dyskryminujący Polaków przepis.
Polityka zniemczenia Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego, a także Warmii, Mazur i Górnego Śląska, spotkała się z natychmiastowym przeciwdziałaniem ludności polskiej. Choć w państwie niemieckim istniały pewne swobody obywatelskie, walka z germanizacją nie była łatwa. Program germanizacji obejmował wiele dziedzin życia, oświatę, gospodarkę, osadnictwo i wykorzystywał różne metody działania. Dysponował ogromnymi funduszami, sprawnym aparatem administracyjnym i poparciem społeczeństwa niemieckiego. Metody walki z germanizacją, to przede wszystkim wychowanie młodego pokolenia w duchu narodowym. Najważniejsze miejsce zajmowała działalność kulturalna i oświatowa, prowadzona zresztą konsekwentnie zgodnie ze wskazówkami poznańskich organiczników. Zakładano Towarzystwa Czytelni Ludowych i Towarzystwa Ludowe, rozwijano sieć bibliotek polskich, prowadzono odczyty i pogadanki o historii Polski. Istotną rolę w podtrzymywaniu języka polskiego, krzewieniu znajomości dziejów ojczystych i rozwoju świadomości narodowej odegrał także Kościół Katolicki. Działalność patriotyczną prowadziły również różnego rodzaju organizacje i stowarzyszenia zawodowe, kulturalne (np.śpiewacze), sportowe (np. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”). Często współpracowały one z tajnymi organizacjami politycznymi, najliczniejszymi w Wielkopolsce. Mówiąc o oporze ludności polskiej wobec polityki germanizacyjnej, nie można nie wspomnieć o dzieciach polskich, przeciwstawiających się usuwaniu języka polskiego ze szkół, domagających się religii po polsku i buntujących się przeciwko brutalnym metodom wychowawczym pruskich nauczycieli. Wydarzenia z 1901 roku we Wrześni, gdzie dzieci ukarano chłostą za odmowę nauki religii po niemiecku, a protestujących rodziców skazano na więzienie, stały się głośne we wszystkich trzech zaborach.
Efekty polityki germanizacyjnej były nikle. Nawet zmasowany program kolonizacyjny zakończył się zupełną klęską, bo w latach 1896 – 1914 niemiecka własność ziemska nie tylko nie zwiększyła się , ale nawet spadła o 50 tys. ha. Ogromnie przyczyniła się do tego praca organiczna w Wielkopolsce, gdzie jej tradycje były najbogatsze. Działające tam od kilkudziesięciu lat towarzystwa gospodarcze i instytucje finansowe pozwalały ludności polskiej uniezależnić się od niemieckich banków i kredytów. Szczególne znaczenie miały takie inicjatywy jak Spółka Rolników Parcelacyjna – 1894 r., która dzięki sąsiedzkiej pomocy pozwalała obejść niemieckie ustawy utrudniające Polakom zakup ziemi. Niektóre polskie spółki, liczące ponad 50 tys. członków, były w istocie masowymi organizacjami narodowymi. Do tego należy dodać polski system kredytowy i polskie banki, które sprawiły, że pod względem możliwości kapitałowych polskie mieszczaństwo zaczynało górować nad niemieckim i żydowskim. Patronem tych wszystkich działań był pod koniec XIX w. ksiądz Piotr Wawrzyniak.
- Sytuacja Polaków w zaborze pruskim. Polacy wobec germanizacji.
- Sytuacja Polaków w zaborze rosyjskim. Polacy wobec rusyfikacji.
- Sytuacja Polaków w zaborze austriackim
- Emigracja zarobkowa