Struktury i organizacje społeczeństwa polskiego XIII-XV w.
Bardzo ważne przemiany dokonały się w XIII wieku w strukturze społeczeństwa polskiego. Ich istotą był proces niwelacji różnic w grupach społecznych podporządkowanych prawu książęcemu i równocześnie wytwarzania się większych grup typu stanowego. Przez pozyskiwanie ogólnych przywilejów grupy te coraz bardziej się w stosunku do siebie zamykały, a uprzywilejowanie stawało niekiedy ponad różnicami majątkowymi, a nawet klasowymi. Najpierw wyodrębniło się w osobny stan, już w pierwszej połowie XIII wieku, duchowieństwo. Było znacznie silniej niż ludność świecka poddane przepisom prawa kanonicznego. Dużą rolę w tym zakresie odegrały również reformy arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza. Szeroki immunitet dóbr kościelnych, wprowadzony przez Kietlicza celibat duchownych i wywalczona przezeń zasada kanonicznego wyboru biskupów zamiast monarszych nominacji, wreszcie zdobycz z połowy XIII wieku w postaci odrębnego wewnątrzkościelnego sądownictwa duchownych, z wyjątkiem spraw o dziedziczenie dóbr ziemskich, były to główne przejawy stanowej odrębności licznej już w XIII wieku grupy duchownych.
Stan szlachecki zamknął się dopiero w XIV wieku, ale w ciągu stulecia XIII, a nawet wcześniej, wyodrębniły się zwyczajowo rozmaite uprawnienia tej warstwy społecznej, które zwykło się nazywać prawem rycerskim. Należało do niego pełne, a nie tylko użytkowe prawo do posiadanej ziemi, wysoka kara za zabicie, tzw. główszczyzna i za zranienie nawiązka, tzw. dziesięcina swobodna, polegająca na wyborze instytucji kościelnej, na rzecz, której miała ona być świadczona, przy tym nie połączona z obowiązkiem odwożenia jej do rąk odbiorcy. Kolejne przywileje, to wynagrodzenie pieniężne za służbę wojskową, bardzo często immunitet, a zatem wolność od ciężarów prawa książęcego i od jurysdykcji urzędników książęcych.
W XIII wieku w warstwie rycerskiej widoczna jest jeszcze znaczna płynność. Obok rycerzy piastujących urzędy, do warstwy tej należeli, stanowiąc jej trzon, liczni rycerze „zwykli” a ponadto rycerze „fikcyjni”, czyli tacy, którzy rekrutowali się spośród sołtysów, kmieci, czy w ogóle z pospólstwa. Ci ostatni byli marginesem tej warstwy i jeżeli nie udało im się ugruntować pod względem majątkowym swojej rycerskiej pozycji społecznej, spadali do warstwy wieśniaczej lub przechodzili w szeregi mieszczaństwa. Już w XIII wieku warstwa rycerska otrzymała pewne przywileje ogólne o charakterze stanowym. Wiązały się one tylko z jedną dzielnicą, i były na początku bardzo ogólnikowe, jednak nie różniły się jakościowo od przywilejów późniejszych i stanowiły bez wątpienia ich wstęp. Przykładem może być Władysław Laskonogi, wstępując w 1228 roku na tron krakowski, na wiecu w Cieni zapewnił panów krakowskich, że ich będzie „szczerze miłował i łaskawie popierał”, a przy tym każdemu dochowa jego prawa. Z kolei Wacław II czeski, obejmując dzielnicę krakowską w 1291 roku zapewnił tutejsze rycerstwo, że tylko miejscowymi panami będzie obsadzał urzędy w księstwie i że będzie rycerzom według zwyczaju płacił żołd.. Zagwarantował nienaruszalność nadań i dawniejszych przywilejów, przyrzekając ponadto, że nie nałoży na dobra warstwy rycerskiej nowych podatków. Co do urzędów starego typu, wiadomo, że faktycznie obsadzał je panami krakowskimi, ale wprowadził nowy urząd namiestniczy starosty, który stanął ponad godnościami tradycyjnymi, a który obsadzał ludźmi sobie oddanymi spoza dzielnicy krakowskiej.
Wzrost wpływów szlacheckich na bieg wydarzeń politycznych w czasach unii andegaweńskiej i u początków panowania dynastii jagiellońskiej umocnił i utrwalił uprzywilejowana pozycję szlachty w państwie. Względna słabość mieszczaństwa w Polsce średniowiecznej, a w szczególności brak w jego obrębie silnej warstwy kupieckiej, która byłaby zdolna do aktywniejszej działalności w życiu politycznym, przy równoczesnym osłabieniu władzy monarchy, która wraz ze śmiercią Kazimierza Wielkiego utraciła dziedziczny charakter, pozwoliły szlachcie polskiej zdobyć przewagę również w dziedzinie gospodarczej. Stało się to kosztem ludności wiejskiej i miast, w wąsko pojętym jej interesie stanowym i klasowym. Już przywilej koszycki z 1374 roku, redukujący świadczenia publiczne szlachty do minimum, poprawił poważnie jej dochody. Statut warcki Władysława Jagiełły z 1423 roku koronował dalszy etap zabiegów gospodarczych. W artykule „o sołtysie krnąbrnym a nieużytecznym” szlachta uzyskała prawną podstawę do przejmowanie na drodze wykupu większych i nowocześniejszych gospodarstw sołtysich. Jeśli sobie przypomnimy, że już w czasach Kazimierza Wielkiego panowała niechęć szlachty do sołtysów zamożnych, trzeba przyjąć, że tacy właśnie najwcześniej padli ofiarą przymusowego wykupu. Przepis nie pozostał martwą literą prawa, ale istotnie w miarę swoich możliwości finansowych szlachta sukcesywnie likwidowała sołectwa w swych dobrach. Ten sam statut warcki dał wojewodom, jako przywódcom formującego się samorządu szlacheckiego, prawo i obowiązek ustanawiania cen maksymalnych na artykuły rzemieślnicze oraz kontroli miar i wag w miastach, występując zarazem przeciwko cechom, które nakazał likwidować i stawiał niejako poza prawem. Klauzula o cechach pozostała na papierze, chociaż powracano do niej jeszcze, zwłaszcza w XVI wieku. Natomiast prawo ustanawiania cen w sposób, jednoznaczny i jednostronny przez czynnik szlachecki stało się rzeczywistością, a potwierdzone również w statutach nieszawskich z 1454 roku i piotrkowskim z 1496 roku, utrzymywało się aż do rozbiorów. Wspomniane statuty nieszawskie i piotrkowski postulowały dopuszczenie na targi miejskie bez ograniczeń wszystkich towarów wiejskich, w czym również wyrażał się interes szlachcica, jako dostawcy produktów własnego folwarku. Statut nieszawski petryfikował nadto wyrabiająca się już wcześniej zasadę, że szlachta małopolska może trzy razy do roku nabywać po umiarkowanych cenach sól na własny użytek bezpośrednio w krakowskich żupach solnych, a zarazem z ominięciem pośrednictwa handlowego miast. Temu przywilejowi, który szlachta długo utrzymywała, towarzyszył inny zezwalający jej, jak również i duchownym, na transport soli bez opłaty ceł. Statut piotrkowski utwierdza w przekonaniu, że w rzeczywistości również i inne towary wożone przez szlachtę wolne będą od opłat celnych i tę praktykę sankcjonuje się normą prawną. Była to na przyszłość wielka zdobycz stanu szlacheckiego, bo dawała mu szansę bardzo opłacalnego handlu, jeżeli tylko jego przedmiotem były produkty własnego gospodarstwa szlachcica, a więc zbóż, towary leśne, itp. Tej praktyki szlacheckiej, miasta nie zdołały przezwyciężyć, a tym bardziej nie były w stanie z nią konkurować. Wreszcie w statucie piotrkowskim z 1496 roku szlachta przeprowadziła zasadę, że mieszczanie nie mogą nabywać posiadłości gruntowych prawem ziemskim, tj, takim, jakie przysługiwało szlachcie, bo stad płynęły obowiązki mieszczan natury wojskowej, a to by skomplikowało wzajemne stosunki miedzy szlachta a mieszczanami. Bardzo silnie przemówiła tu szlachecka zawiść stanowa.
Wobec stanu kmiecego, czyli własnych poddanych, szlachta miała o, wiele większą swobodę postępowania. Musiała się jednak liczyć ze zbiegostwem oraz prawną ochroną kmiecia. Stad i ta sfera spraw znajdowała odbicie w polskim ustawodawstwie XV wieku, które poważnie skrępowało wolność osobistą stanu kmiecego i narzuciło mu sporą, a niezgodną z wcześniejszą praktyką, rentę odrobkową, której minimum określono ustawowo w 1520 roku na jeden dzień w tygodniu z łana.
Stan mieszczański tworzył się niejako samorzutnie w wyniku organizowania gmin miejskich. Przywileje lokacyjne określały stosunek prawny i fiskalny mieszczan do panującego, tzn. zwalniały ich od podległości sądom i urzędnikom państwowym, a gwarantowały odrębne sądownictwo prawa miejskiego. W Polsce zjawisko to przebiegało w ten sposób, że mieszkańcy podgrodzi stawali się w coraz większym stopniu zawodowymi rzemieślnikami, osady targowe, które tylko sporadycznie, w okresach targów przyciągały pierwotnie większą liczbę ludności, stawały się coraz bardziej ludne, na co dzień. Osiadali w nich rzemieślnicy, a niekiedy również kupcy. Z XII i XIII wieku osad takich doliczyć się można na naszych ziemiach około 100. Wraz z licznymi podgrodziami stanowiły one wielka liczbę ośrodków, które pod względem funkcji gospodarczych mogą uchodzić za miasta,choć brakowało im jeszcze miejskiej samorządnej formy ustrojowej. Osadami takimi zarządzał niekiedy włodarz książęcy. W okresie targów, na których obowiązywał „mir”, czyli pokój monarszy sądownictwo w osadach targowych sprawowali funkcjonariusze kasztelana, karząc osobno, obok samego przestępstwa czy wykroczenia, także naruszenie wspomnianego miru. W Płocku rozciągnięto w 1237 roku na osadników miejskich prawo własności gruntowej, jakie przysługiwało rycerstwu. W ogóle do kupców próbowano odnosić właściwą dla rycerstwa karę za zabici i zranienie, co miało im gwarantować bezpieczeństwo. Mir monarszy rozciągano także na drogi publiczne. Tymczasem na zachodzie Europy, osobno na południu Italii, a osobno w Północnej Francji i Flandrii, dokonywała się emancypacja ośrodków miejskich spod władzy feudałów i tworzył się samorządowy ustrój miejski. Na południu rolę wiodącą odegrało, obok lamentu kupieckiego, osiadłe liczne w miastach rycerstwo. Tutaj wykształciły się wcześnie organa reprezentacji i rada miejska jako czynnik kontroli władzy wykonawczej. Na północy ciężar walki o samorządową gminę wzięły na siebie bractwa kupieckie, tzw. gildie, z których wyrosła sądowo – administracyjna władza miejska. Na terenie Niemiec gminy miejskie tworzyły się głównie w drodze kompromisu między władzą publiczna lub zwierzchnością feudalna a mieszkańcami miasta. Jego wyrazem jest wasalna w stosunku do pana miasta władza wójtowska oraz kolegialny organ sadowy w postaci ławy, wyłaniany spośród mieszczan. Rada miejska przyjęła się w tej strefie jako zjawisko wtórne dopiero w XIII wieku. W Polsce znalazł zastosowanie model północny, a ogniwem pośrednim w jego przeszczepieniu był Magdeburg, który uzyskał przywilej prawa miejskiego w 1188 roku Przywilej ten posłużył w 1211 roku za wzór ustrojowy Złotoryi na Śląsku, a z kolei i innym miastom. Natomiast prawo magdeburskie, które za pośrednictwem Halle w Saksonii w formie obszernego pouczenia dotarło 1w 1235 roku do Środy Śląskiej, stało się podstawa szeroko przyjętego w Polsce tzw. prawa średzkiego. Podobnie prawo magdeburskie, zapożyczone przez Chełmno, było podstawa tzw. prawa chełmińskiego. Tylko niektóre miasta, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim, korzystały z innego wzoru ustrojowego, a mianowicie z Lubeki, gdzie wcześniej niż w Magdeburgu, bo na samym początku XIII wieku istniała już rada miejska. W sumie lokowano u nas w XIII wieku więcej niż 100 miast na prawie niemieckim, ale żadne z nich nie powstało, na tzw. „surowym korzeniu”. Wszystkie miały już wcześniej początki życia miejskiego. Radę miejska do swego modelu ustrojowego wprowadził jako jeden z pierwszych w Polsce Kraków na mocy przywileju w 1257 roku. Nie miał jej jeszcze wówczas nawet Wrocław, choć Kraków zasadniczo na jego ustroju się wzorował. W wytworzonej w średniowieczu na ziemiach polskich sieci miejskiej znikoma była liczba miast dużych. Reprezentujące rząd wielkości około 20 tys. mieszkańców Gdańsk i Wrocław znajdowały się w XIV wieku poza granicami Królestwa Polskiego. Największym miastem w zjednoczonym państwie polskim po okresie rozbicia dzielnicowego był Kraków, ale wielkość jego nie przekraczała 14 tys. mieszkańców. Ludność Poznania mogła sięgać w omawianym okresie 4 tys. mieszkańców, gdy takie miasta jak Bochnia, Sandomierz, Kalisz, Gniezno mieściły się w przedziale 2000 – 2500 mieszkańców. Zdecydowana większość stanowiły miasta małe i bardzo małe, liczące po kilkuset mieszkańców. Ten brak miast dużych oraz większej liczby silnych gospodarczo miast średnich decydował o słabości mieszczaństwa w Polsce i w konsekwencji o słabej pozycji politycznej mieszczaństwa. Jednak wiek XIV jest okresem rzeczywistego formowania się społeczeństwa miejskiego. Omawiany okres wypełnia walka mieszczan z wójtami jako przedstawicielami władzy zwierzchniej, którzy z reguły uniemożliwiali lub utrudniali rozwój samorządu miejskiego. Nadanie odpowiedniej rangi radom miejskim lub zgoła powołanie ich do życia było głównym celem walki. Na likwidację wójtów dziedzicznych było jeszcze za wcześnie, ale udziałem naszych gmin miejskich stało się już prawo wydawania własnych uchwał, czyli wilkierzy Na drugim niejako planie realizowało się separowanie miast od otocznia, co miało je zabezpieczyć przed ingerencja władzy publicznej lub zwierzchności feudalnej. Temu celowi w dużej mierze służyły mury obronne, których wiele wzniesiono w XIV wieku.
W życiu miejskim dużą rolę odgrywała rozwijająca się organizacja cechowa rzemiosła, która strzegła interesów swoich członków, gwarantując w zamian odbiorcom należytą jakość wyrobów. Ponieważ cechy skupiały zarówno mistrzów, którzy byli właścicielami środków produkcji, jak też siłę najemną, to jest czeladników, nie brakowało konfliktów wewnątrzcechowych. Nie rozwinęły się u nas zawodowe organizacje kupców. Powodem może być pewna słabość przedstawicieli tej branży. Jednak poszczególne rady miejskie podjęły walkę o przywileje handlowe dla miast, takie jak prawo odbywania dorocznych i tygodniowych targów, zakaz transakcji w mieście miedzy kupcami obcymi bez pośrednictwa miejscowego, zwolnienia lub ulgi celne, prawo składu oddające uprzywilejowanemu miastu pośrednictwo pełne lub częściowe w dalekosiężnym handlu niektórymi lub wszelkimi towarami.
Stan włościański wreszcie tworzył się nie przez nadawanie specjalnych przywilejów, ale w wyniku wyodrębnienia się innych stanów. Tylko we wsiach na prawie niemieckim można mówić o analogiach ze stanem mieszczańskim. W XIV wieku Polska stała się terenem bardzo aktywnego rozwoju gospodarczego. Główną przyczyną była pomyślna koniunktura charakterystyczna dla całej Europy Środkowo - Wschodniej. Czynnikiem zewnętrznym przyśpieszającym dodatkowo rozwój gospodarczy był dopływ z zachodu osadników, którego największe nasilenie przypadło na czasy Kazimierza Wielkiego. Choć osadnictwo to miało charakter mniej spontaniczny jak w stuleciu poprzednim, a teraz było wyrazem świadomej polityki gospodarczej państwa. Dokonywało się to, nie tyle siłami osadników obcych, ile poprzez pochłaniani rezerw ludnościowych samej Polski. Należy pamiętać, że Europa Zachodnia w XIV wieku poniosła ogromne straty ludnościowe na skutek epidemii dżumy. Aby zwiększyć efektywność gospodarowania dokonywano komasacji gruntów. Gospodarstwa w owym czasie oparte już były na tradycyjnej trójpolówce, a osadników nierzadko wspierano materialnie, bowiem chodziło o to, aby mieli niezbędną siłę pociągową i środki do zakupu narzędzi rolniczych.
Ludność wiejska owego okresu cieszyła się jeszcze znacznymi swobodami, jakkolwiek dla zabezpieczenia stabilizacji osadnictwa zaczęto ustawowo precyzować warunki, w których osadnik mógł swego pana opuścić, czyli rozwiązać umowę dzierżawną. Statuty Kazimierzowskie przewidywały nawet możliwość porzucenia dzierżawy przez całą wieś w następujących wypadkach: gdy pan naraził swoich kmieci na urzędowe zajęcie ich mienia, gdy będąc pod ekskomuniką dłużej niż rok pozbawiał ich prawa do chrześcijańskiego pogrzebu, gdy wreszcie dopuścił się gwałtu na żonie lub córce swego kmiecia. Swobodę osobistą stanu kmiecego krępowały wówczas także w dużym stopniu lata wolne, tzw. wolnizna. Ich celem było zachęcenie i w konsekwencji ściągnięcie do wsi nowych osadników. Aby odejść od pana, kmieć musiał w myśl Statutów Kazimierzowskich zapłacić czynsz za wykorzystane lata wolne, jeżeli zawarł umowę na prawie niemieckim, a ponadto musiał znaleźć na swoje miejsce równie zamożnego osadnika. Na prawie polskim mógł natomiast okres wolnizny odpracować. Jednak pomimo to, w formie odszkodowania, płacił jednorazowo tzw. wstanne. Poza tym należało już tylko w każdym wypadku przestrzegać, aby odejście nastąpiło po zakończeniu jesiennych prac polowych, po uiszczeniu dzierżawnych należności, zasianiu pola oziminą i pod warunkiem pozostawienia obejścia w należnym stanie. Statut małopolski Kazimierza Wielkiego wprowadził ponadto pewne liczbowe ograniczenie dotyczące opuszczania wsi przez kmieci, jeżeli oczywiście nie zaszły wymienione wyżej okoliczności szczególne. Bez zgody pana mogli mianowicie odejść w ciągu roku z jednej wsi najwyżej dwaj osadnicy. Ta norma prawna miała zapobiec nieprzewidzianemu pustoszeniu wsi. Znamy jednak przypadki, kiedy za pańską zgodą wychodziło równocześnie więcej osadników, a prawo publiczne taki stan rzeczy respektowało.
- Społeczeństwo polskie w dobie średniowiecza