Miejscem akcji utworu jest dom greckokatolickiego Księdza, który mieszka w nim z dwójką dzieci. Nieoczekiwanie pojawia się Pustelnik. Jego ubiór jest dziwaczny. Księdzu przybysz wydaje się być znajomy, gość nie chce jednak na razie zdradzić swojej tożsamości. Rozpoczyna się rozmowa dwójki głównych postaci utworu, która jest jednocześnie główną osią konstrukcyjną dramatu. Ubiór i wygląd Pustelnika powodują, że dzieci zaczynają się zeń śmiać i przyrównywać do stracha na wróble. Bohater upomina je jednak, po czym zaczyna snuć swą opowieść o nieszczęśliwej miłości. Wspomina, że i w latach jego młodości była we wsi dziwacznie ubrana i majacząca dziewczyna, którą wyśmiewał, nie wiedząc, że i jego czeka podobny los. Pustelnik zagaduje Księdza na temat romantycznych lektur. Blade oblicze oraz nóż za pazuchą przybysza, powodują, że dzieci zaczynają się go bać. Gość bierze z szafy dwa tomy (Cierpienia młodego Wertera Goethego oraz Nową Heloizę Rousseau) i nazywa owe dzieła „książkami zbójeckimi”. Dowodzi, że ukształtowały w nim swoistą wrażliwość, wyznaczyły mu romantyczny światopogląd. Skutkowało to gorzkim rozczarowaniem w momencie konfrontacji opowieści o wyidealizowanej miłości w książkach z własnymi życiowymi doświadczeniami. Spokojne dotąd zachowanie bohatera przeradza się w egzaltację i wzburzenie. Ksiądz oznajmia dzieciom, że przybyły cierpi przypuszczalnie na pomieszanie zmysłów. Pustelnik wskazuje na kij, na którym się opiera oraz stwierdza, że jedynie przyroda jest mu teraz bliska. Ma też przy sobie gałązkę cyprysową, ofiarowaną niegdyś przez ukochaną. Wspomnienie wybranki przyczynia się do rozwinięcia koncepcji miłości, bliskiej przybyłej postaci. Miłość jest dla przybysza mianowicie pewnym uświęceniem, niejako związkiem dwóch dusz. Wspomina z bólem i płaczem rozstanie z ukochaną, po czym opisuje z uniesieniem jej wdzięki. Wybranka serca Pustelnika jest przez niego idealizowana, jej urody zazdrościć mają jej nawet aniołowie. Gorycz i żal gościa próbuje złagodzić Ksiądz, przypominając, że rozstania są wpisane w ludzki żywot, zwłaszcza te, które spowodowane są śmiercią bliskiej osoby – wspomina też śmierć swojej żony. Przywołanie sakramentu małżeństwa powoduje jednak silniejszy wybuch żalu u Pustelnika. Mówi on, że kiedy kobieta stanie przed ślubnym ołtarzem, to jest to równoznaczne z tym, jakby umarła. Wybija kolejna godzina. Spór światopoglądowy głównych oponentów utworu zaostrza się. Pustelnik daje Księdzu jasno do zrozumienia, że są pewne zjawiska, których nie da się racjonalizować. Wreszcie przybysz daje się rozpoznać. Okazuje się, że nazywa się Gustaw i pobierał niegdyś u Księdza nauki. Duchowny wspomina, że był on jednym z najbardziej uzdolnionych jego wychowanków. Gustaw oskarża Księdza wprost, że nauczył go czytać i pokazał tak optymistyczną i idealizującą wizję świata, podczas gdy w rzeczywistości jest on przyziemny i mało wzniosły. Przybyły gość opowiada o swojej samotności. Mówi, że w miejscu jego domu rodzinnego, który niedawno odwiedził znajdują się obecnie niszczejąca rudera, zaś jego bliscy już nie żyją. Bohater ponownie wspomina dzieciństwo i młodość jako czas, który miał decydujący wpływ dla ukształtowania się jego wrażliwości. Gustaw opowiada o tym, jak wybrał się po latach, by odwiedzić ukochaną. Tak się jednak zdarzyło, że uczynił to w dniu jej ślubu z innym mężczyzną. Bohater relacjonuje jak pogrążony w bólu oglądał przez okno salę weselną pełną rozbawionych gości, podczas gdy on cierpiał nieopisane katusze. Gniewnie recytuje Gustaw znamienny monolog na temat niestałości przedstawicielek płci pięknej („Kobieto! / Puchu marny! / Ty wietrzna istoto”). Wyraża przekonanie, że zewnętrznej urodzie towarzyszy u kobiet zepsuta dusza, osobowość. Zwraca również uwagę na interesowność i materializm panien. Wzburzony Gustaw wyciąga zza pazuchy sztylet i zastanawia się nad możliwością jego użycia – wobec bogatszych od siebie kochanków. Myśli też nad ugodzeniem nożem Maryli, ale powstrzymuje się. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta, Gustaw wydaje się tracić kontakt z otoczeniem, jego wypowiedzi zamieniają się w majaczenia. Wybija kolejna godzina. Bohater przebija się sztyletem. Ku zdziwieniu Księdza nic mu się jednak nie dzieje, nadal siedzi i kontynuuje rozmowę. Okazuje się, że jest on upiorem. Dotąd pewny siebie Ksiądz zaczyna się bać i traci podstawy swojego rozumowego postrzegania świata. Religia i nauka są bezsilne wobec tego, z czym ma on do czynienia. Gustaw opowiada, że raz do roku musi odbywać bolesne misterium jako karę za pogwałcenie praw boskich i praw natury przez odebranie sobie życia. Raz do roku przybywa mianowicie na ziemię jako upiór i na nowo przeżywa swój wielki dramat miłosny, by na koniec odebrać sobie życie. Bohater ma do Księdza jedną prośbę, chciałby, by przywrócić zaniechany obrzęd dziadów. Duchowny nie uznaje jednak tego typu rytuałów, podważa ich zasadność. Gustaw ponownie zwraca uwagę na konflikt pomiędzy światem serca i rozumu. Przywołuje dzieci pod kantorek i tam rozmawia z duchem, co stanowi jednoznaczny dowód istnienia życia pozagrobowego. Zwraca uwagę, że w czyśćcu jest wiele dusz, które oczekują zainteresowania swym losem i modlitwy. Utwór kończy się maksymą, podobną do tych, które przewijały się przez Dziady, cz. II. Jej wykładnia jest taka, że kto za życia idealizował świat, szukał w nim Raju, po śmierci do owego Raju nie trafi.