Latarnik - Problematyka utworu

epoka: Pozytywizm

Tragizm głównego bohatera

Skawiński jest bohaterem tragicznym, a jego bogatym życiorysem można by obdzielić kilka osób. Jego życie to jeden tragiczny splot wydarzeń, które skazały go na tułaczkę po świecie. O tragizmie bohatera zadecydowały okoliczności historyczne, bo za udział w powstaniu listopadowym groziły mu represje, więc zdecydował się wyjechać z kraju, co nie oznacza, że zrezygnował z walki o wolność „waszą i naszą”. Takie tragiczne losy były udziałem wszystkich patriotów, którzy chroniąc się przed zemstą zaborcy, zmuszeni byli udawać się na emigrację. Tragiczne jest to, że będąc Polakiem nie mógł wrócić do ojczyzny dręczonej przez zaborców. Tragiczne jest to, że ilekroć próbował gdzieś osiąść na stałe, życie płatało mu figla, skazując na nieustanną poniewierkę. Tragiczne wreszcie jest to, że gdy już sterany życiem znalazł, po latach tułactwa, spokojną przystań, stracił ją z powodu swej ogromnej miłości do ojczyzny. A zniewolona Polska nic nie mogła zrobić, by zadośćuczynić takim bohaterom, jakim był Skawiński.

 

Problematyka patriotyczna noweli

W Latarniku zapisał Henryk Sienkiewicz swoją koncepcję patriotyzmu, która polegała na konieczności przetrwania za wszelką cenę dziejowych burz, bo tylko pragnienie przetrwania mogło przynieść zniewolonemu narodowi ocalenie i upragnioną wolność. Skawiński to człowiek o żelaznej psychice i zdecydowanej postawie wobec przeciwności losu. I tacy powinni być, w koncepcji pisarza, wszyscy Polacy. Prześladowani, zmuszani do opuszczenia ojczyzny, tułający się po świecie, ale z nieustanną świadomością swojej polskiej tożsamości. Los głównego bohatera jest odzwierciedleniem losów polskich patriotów zmuszonych do emigracji, zwłaszcza tej części patriotów, która realizowała romantyczny nakaz walki wszędzie tam, gdzie walczono o wolność, bo nawet walcząc na obcej ziemi, Polacy udowadniali swoje bohaterstwo, swoją gotowość do walki, byli ambasadorami polskości. W zakończeniu, kiedy Skawiński ponosi kolejną klęskę, bardzo silnie zaakcentował Sienkiewicz prawdę o polskim patriotyzmie. Skawiński, chociaż stracił posadę i znowu był skazany na tułaczkę, to nie przejmował się tym tak bardzo, bo najważniejszy był dla niego skarb w postaci polskiej książki, którą mocno przytulał do piersi, jakby się bał, że może mu zginąć.

 

Ostatnie słowa są parabolą i aluzją do Mazurka Dąbrowskiego. Oto na długie lata, a może na zawsze zaginęła Skawińskiemu ojczyzna, zaginęła szansa na spokojne życie w latarni, ale nie zaginęła w nim polska dusza. Nie martwił się, co z nim się stanie, drżał o polską książkę, która stała się dla niego jego małą ojczyzną i pomagała mu nosić w sercu i umyśle tę wielką, prawdziwą, gdzie urodził się i wychował, za którą walczył, a do której nie mógł wrócić.

 

Studium starości

Analizując losy ponad siedemdziesięcioletniego latarnika Skawińskiego obserwujemy przemożne pragnienie ustabilizowania życia i starcze dążenie do spokoju i ciszy. Skawiński całe życie po powstaniu 1830 spędził na emigracji, tułając się z miejsca na miejsce. Jest bardzo umęczony, pragnie wytchnienia i odpoczynku, nawet już tego wiecznego. Kiedy wsłuchiwał się w szum fal, wydawało mu się, że gdzieś w oddali, z morskich głębin słyszy głosy, a wtedy wyobrażał sobie, że takim kojącym głosem jak szemranie morskich fal może wołać do niego tylko wieczność. Im bardziej czuł się zmęczony życiem, tym usilniej wsłuchiwał się w owe dźwięki dolatujące do jego uszu gdzieś z głębi morza. Był przekonany już, że starość potrzebuje spokoju i wytchnienia. Dlatego bohater tak usilnie błagał konsula o pracę na latarni, podkreślając, że po tylu trudnych przejściach potrzebuje naprawdę spokoju. Przysięgał, że jest człowiekiem uczciwym i jeżeli dostanie tę posadę to będzie najszczęśliwszym z ludzi, bo jego jedynym marzeniem jest życie w ciszy i spokoju, posiadanie własnego kąta, bo miał już serdecznie dość tego tułactwa.

 

W utworze ciągle przewija się motyw samotności, przemijania, jakiejś dali tajemniczej i strasznej, która jednak, jak odczuwał to bohater, świeciła właśnie dla niego jakimś tajemniczym światłem.  

Skawiński umęczony życiem prawie z przyjemnością słuchał, jak ludzie na okrętach walczyli z nocą, z ciemnością, z falą. W jego izbie było spokojnie i cicho. Na początku jeszcze lubił kontaktować się z ludźmi: chodził do kościoła, prowadził rozmowy ze strażnikiem Johnsem, ale poczucie osłabienia sił witalnych spowodowało, że coraz bardziej zamykał się w sobie, stał się samotnikiem unikającym ludzi i wyraźnie czującym jakąś błogość w myśleniu o śmierci:

 

Wówczas i starca ogarniała jakaś niemoc, pełna słodyczy. Czuł, że ten odpoczynek, którego używa jest wyborny, a gdy pomyślał, że będzie trwały, to już mu niczego nie brakło.

 

Było mu dobrze i błogo pośród szumu morza i śpiewu ptaków. Jakże żal nam latarnika, gdy znowu musi wyruszyć na tułaczkę, bo po raz kolejny życie okazało się dla niego okrutne, a przecież on już nie oczekiwał niczego, oprócz spokoju i śmierci.

 

Wpływ Pana Tadeusza na życie polskiego emigranta

Monotonię życia latarnika przerwał pewnego dnia niezwykły fakt. „Nadeszło przebudzenie”, kiedy pośród paczek znalazł i tę zawierającą książkę, na wierzchu której było umieszczone imię i nazwisko autora. Skawińskiemu nie był obcy ten autor, bo czytał jego książki, będąc w Paryżu. Wiedział też na pewno, że książkę, którą otrzymał napisał znany i wielki poeta. Nie mylił się. Była to epopeja Pan Tadeusz. Otworzył książkę i nagle wydało mu się, że w jego otoczeniu ma miejsce niezwykle uroczyste wydarzenie.

Kiedy zaczął czytać Inwokację coś nagle poczęło go ściskać w piersi, głos mu się zaczął łamać, bo ożyły wspomnienia i mowa rodzinna, której tak dawno nie słyszał, wydała mu się czymś najpiękniejszym na świecie i sprawiła, że w tym starym emigrancie coś pękło. On, który na obczyźnie się zestarzał, tyle złego przeżył, tak długo był poza granicami kraju, że prawie o nim zapomniał. Teraz dzięki epopei Mickiewicza mógł znowu znaleźć się w drogich sercu miejscach.

Zapomniał o bożym świecie, nie słyszał mew, które upominały się o okruchy, i dopiero gdy zaczęły go dziobać, bezwiednie rzucił im cały swój pokarm i czytał wersy o utęsknionej duszy, o cudzie i nadziei powrotu do ojczyzny. Nawet nie zauważył, kiedy zapadł zmierzch, nie jadł, nie pił, nie spał, ale śnił na jawie o całym swoim życiu. Widział oczyma duszy całą przeszłość, która na skutek przeczytanych fragmentów pojawiła się w jego wspomnieniach w tak realistyczny sposób, że już sam nie wiedział, czy to sen, czy jawa.

 

Zobaczył siebie jako młodego ułana, słyszał odgłosy bawiących się w polskiej karczmie, słyszał nawet szum łąk i łanów zboża, kolejne obrazy z ojczystej ziemi przesuwały mu się przed oczyma. Dzięki Mickiewiczowi i jego arcydziełu przeżył to wszystko, co było jego udziałem, kiedy jeszcze mógł być w ojczyźnie.

 

Wzruszony szeptał:

 

Jaka ta ziemia kochana, śliczna w różowych blaskach jutrzni! Oj, jedyna, jedyna!

 

Na przykładzie starego latarnika Skawińskiego widzimy, jak przeogromną siłą w budzeniu patriotycznych uczuć i poczucia tożsamości narodowej odgrywa literatura, w tym przypadku romantyczny epos. Takim wygnańcom i tułaczom, jak Skawiński literatura dawała siłę do przetrwania, budziła najszlachetniejsze uczucia, broniła przed wynarodowieniem i nie pozwalała zapomnieć o polskich korzeniach.