Podstawowe informacje o bohaterze
Profesor (w rzeczywistości Jan Moll, choć w utworze nie pojawia się jego imię i nazwisko) to jeden z bohaterów występujących w Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. W czasie wojny pracował jako chirurg w szpitalu Świętego Kazimierza w Radomiu. Po wojnie był kierownikiem kliniki i wybitnym kardiochirurgiem, przeprowadzającym nowatorskie operacje serca. Miał żonę, trójkę dzieci i wnuki. Był praktykującym katolikiem. O jego przodkach dowiadujemy się tyle, że pradziad to napoleoński oficer, zaś dziad powstaniec (nie wiadomo, czy styczniowy, czy listopadowy).
Charakterystyka
W czasach powojennych widzimy Profesora jako starszego, dystyngowanego mężczyznę. Był wysoki, szpakowaty. Odznaczał się tym, że miał piękne dłonie. Potrafił mówić w wielu (nie wiadomo ilu dokładnie i jakich) językach obcych. Lubił muzykę. Sam czasami grywał na skrzypcach, a zawód chirurga porównywał do bycia pianistą. Zarówno jeden, jak i drugi musi jego zdaniem, aby utrzymać wprawę zawodową, nieustannie ćwiczyć swoje palce.
Pracując podczas wojny w Radomiu Profesor, bardo często operował rannych partyzantów. Dzięki temu nabrał niesłychanej praktyki lekarskiej. Zoperował wówczas nieprzeliczoną ilość: brzuchów, klatek piersiowych i głów. Dla jego dalszej kariery zawodowej najistotniejsze okazało się przeprowadzanie zabiegów na klatkach piersiowych.
Po wojnie, kierując kliniką, jednocześnie przeprowadzał skomplikowane, nowatorskie operacje na ludzkich sercach. 20 czerwca 1952 roku na pacjentce Genowefie Kwapisz dokonał pierwszego zakończonego pełnym powodzeniem zabiegu na otwartym sercu. W utworze wymienieni zostali i inni jego pacjenci, którym uratował życie. Są to między innymi: pan Rudny, pani Bubnerowa czy pan Rzewuski. Do przeprowadzania tych operacji według nowych pomysłów namawiali go asystujący mu wówczas: Marek Edelman, Elżbieta Chętkowska i Aga Żuchowska. Prawdopodobnie, gdyby nie oni i ich wiara w powodzenie zabiegów, Profesor nigdy by ich nie przeprowadzał. Doszło jednak do tego, że na nowatorskich metodach zastosowanych przez Profesora wzorowali się później chirurdzy z Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Ponadto, na potrzeby prowadzonych operacji inżynier Sejdak skonstruował sztuczne serce.
Sam Profesor zaś przyznawał, że przed każdą operacją, którą przeprowadzał z zastosowaniem nowatorskiej metody, odczuwał strach i do samego końca miał nadzieję, że jednak zabieg się nie odbędzie. Myślał nawet o tym, aby uciec ze swojego gabinetu, ale zdawał sobie wówczas sprawę, że nie miał dokąd iść i i tak w końcu musiałby wrócić. Profesor nie bał się ani tego, że pacjent umrze, ani gniewu Bożego. Najgorszym byłoby dla niego, gdyby inni lekarze oskarżyli go o eksperymentowanie na ludziach, uznali jego działania za sprzeczne z etyką lekarską i pozbawili prawa wykonywania zawodu.