Podstawowe informacje o bohaterze.
Młody gdańszczanin uczył się najpierw w szkole powszechnej, później skończył jeszcze sześć klas i zdał maturę. Należał do harcerstwa. W czasie wojny dostał się do niewoli, ale udało mu się uciec. Najpierw pracował przy odśnieżaniu, a potem w fabryce amunicji, skąd również uciekł. Niemiec, który zamieszkał u jego matki, załatwił mu pracę w Instytucie Anatomicznym w Gdańsku. Został asystentem prof. Spannera i zajmował się preparowaniem zwłok ludzkich. Jego bezpośrednim przełożonym był von Bergen. Jako dobry pracownik został studentem Akademii Medycznej funkcjonującej przy Instytucie.
Ocena postaci.
Student zeznający przed Komisją to
[…] człowiek młody, chudy i blady, o wyraźnych oczach niebieskich […]
Jest jakby zdziwiony, czego od niego może chcieć Komisja, po co wezwano go na jakieś przesłuchanie. O procederze robienia mydła z tłuszczu ludzkiego i o preparowaniu skóry opowiada bez wyraźnych oznak emocji. Odpowiada na pytania członków Komisji spokojnie, rzeczowo i szczegółowo opisuje cały proces „produkcyjny” tak, jakby to wszystko nie dotyczyło jego samego, jakby się działo bez jego uczestnictwa i poza jego świadomością. Dziwi fakt, że tak młody człowiek, przy tym inteligentny przyszły lekarz, uległ aż takiej demoralizacji. Z jego wypowiedzi wynikało, że nie miał choćby najmniejszych wyrzutów sumienia. Był pracownikiem lojalnym i gorliwym w wypełnianiu obowiązków. Jeszcze w trakcie przesłuchania zastanawia się, dlaczego kości przeznaczone do oczyszczenia zepsuły się, czym wprawia w zdumienie Komisję. Poświęcenie więziennej gilotyny, która służyła do obcinania głów więźniom, nazywa ważną na terenie więzienia uroczystością. Zastanawia fakt, w jaki sposób ten młody gdańszczanin opowiada o każdym szczególe w trakcie preparowania zwłok, bo mówił tak, jakby cały proces mordowania, a potem bezczeszczenia zwłok nie dotyczył ludzi. Wstrząsa czytelnikiem informacja, że mydła wyprodukowanego z ludzkiego tłuszczu używała do prania jego matka, a on nawet do mycia się, bo jego zdaniem to było dobre mydło, więc przyzwyczaił się. Na pytanie Komisji, czy nikt nie powiedział mu, że robienie mydła z ludzkiego tłuszczu jest przestępstwem, odpowiedział krótko, że o tym nikt mu nie mówił. Gdańszczanin był człowiekiem porażonym przez hitlerowski system, był wyzuty ze współczucia na ludzką krzywdę i cierpienia. Faszyzm zabił w nim serce, umysł i duszę. Jego delikatny, budzący zaufanie wygląd, jaskrawo kłóci się z okrucieństwem i bezdusznością, wręcz ze zwierzęcą naturą, którą karmił codziennie widokiem bezczeszczonych ciał i w dodatku, bez żadnych skrupułów moralnych, sam tego bezczeszczenia dokonywał.