Cesarz - Problematyka utworu

Czas i miejsce akcji

Kapuściński przeprowadza wywiady z ludźmi z najbliższego otoczenia cesarza, jego współpracownikami i pokazuje Etiopię oczami Etiopczyków. Ma to miejsce pod koniec rządów cesarza, ale także podczas rewolucji i po obaleniu władcy.

 

Kompozycja

Książka składa się z trzech części: Tron, Idzie, idzie, Rozpad. Każda z nich jest poprzedzona cytatami. Historia przedstawiona w reportażu pokazuje lata świetności dworu cesarskiego, potem kłopoty związane z rewolucją i w końcu upadek cesarstwa.

 

Bohater

Bohater to Hajle Sellasje, ostatni cesarz Etiopii. Książka pokazuje absurdy związane z jego rządami, które w zasadzie można nazwać totalitarnymi. Przede wszystkim cesarz nie jest człowiekiem wykształconym, bo, zwyczajnie, nie miał na to czasu. Ma spore problemy z czytaniem i pisaniem, dlatego też ludzie z dworu wszystko mu relacjonują, a nawet najbliżsi współpracownicy i rodzina nie widzieli, jak cesarz się podpisuje. Oczywiście nikt nie ośmiela się zwrócić na to uwagi. Dla cesarza nie liczą się żadne kompetencje, a już na pewno wykształcenie współpracowników. Hajle Sellasje otacza się wyłącznie ludźmi prostymi, nieposiadającymi wykształcenia, ponieważ łatwiej nimi sterować i są lojalni. Często powołanie na jakąś funkcję wywoływało dozgonną wdzięczność powołanego i tym samym cesarz mógł „normalnie” sprawować rządy. Owa „normalność” polegała także na tym, iż na dworze były najrozmaitsze grupy ludzi, które zwalczały się, by osiągnąć łaski pana. Cesarz natomiast utrzymywał równowagę między frakcjami, nominując albo odbierając jakieś funkcje. Na dworze panował więc chaos, ludzie kłócili się, nienawidzili, ale cesarz uważał, że dokładnie tak ma być. Poza tym cesarz „lubił kontrastować”, czyli wyróżniać się, gdyż poddani musieli wiedzieć, kto ma rzeczywiście władzę. Dlatego osobiście wręczał nominacje nawet na najmniej ważne funkcje w państwie i otaczał się złymi ministrami. W przypadku wszelkich niepowodzeń winą zawsze byli obarczani ludzie cesarza a nie on sam.

Naturalnie Hajle Sellasjego nie interesował rozwój edukacji w państwie, gdyż ludźmi mądrymi nie można manipulować.

 

Cesarz był szczupłym, niskim człowiekiem, który jednak swoją postawą i sposobem mówienia (szeptem) wzbudzał strach. W państwie wprowadził bardzo rozbudowany system donosicielstwa, a jego urzędnicy co rano, podczas spaceru, zdawali mu relację ze wszystkiego. Oczywiście każdy z urzędników chciał utrzymać się na stanowisku, więc wszyscy bliscy współpracownicy cesarza rywalizowali ze sobą i nienawidzili się wzajemnie. Paraliżujący strach był również spowodowany tym, iż cesarz akceptował karę śmierci, a wyroki były wykonywane. Jeden z ludzi cesarza, Teffera Gebrewold, naczelnik z ministerstwa informacji, był przerażony, gdy dowiedział się, że zespół zagranicznych korespondentów chce poskarżyć się cesarzowi, ponieważ nie mogą uzyskać łączności ze swoimi stolicami. Naczelnik był blady, drżał i błagał dziennikarzy, aby nic cesarzowi nie mówili, ponieważ ten każe mu obciąć głowę. Tak więc terror był w kraju powszechny i każdy obywatel żył ze świadomością, iż w nawet niespodziewanym momencie może narazić się cesarzowi i stracić życie. Zresztą, aby wyeliminować opozycję, władca stosował szeroki system tzw. fetyszy, czyli rewizji. Zrewidować można każdego obywatela w każdym momencie. Ci, którzy nie chcieli poddać się takim zabiegom albo zadawali zbyt dużo pytań, ginęli.

 

Oprócz tego cesarz żył ponad stan, a wystawność jego życia była niemal groteskowa. Absurd polegał na przykład na tym, iż na dworze pracowali ludzie, którzy wykonywali dziwaczne zawody. Był tam człowiek, który przez wiele lat zajmował się czyszczeniem butów dostojnikom państwowym pojawiającym się na dworze cesarza. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że buty regularnie obsikiwał ukochany pies cesarza, który podczas oficjalnych audiencji schodził z kolan pana i zanieczyszczał obuwie dygnitarzom. Jakby tego było mało, człowiek ten czyścił buty atłasową ściereczką, która była przeznaczona wyłącznie do tego celu. Inny człowiek zajmował się dobieraniem specjalnych poduszek dla cesarza. Na poduszkach tych władca trzymał stopy podczas wszelkich uroczystości. Zadanie tego człowieka polegało na tym, aby dobierać odpowiedniej wielkości i szerokości poduszki, ponieważ nogi najjaśniejszego pana nie mogły wisieć w powietrzu, gdy siedział na tronie. Jeszcze ktoś inny przez wiele lat zajmował się otwieraniem drzwi cesarzowi i ogromnie przejmował się swoją pracą, ponieważ drzwi te nie mogły być otwarte za wcześnie (bo to mogłoby zepsuć efekt „wejścia”) ani za późno (bo cesarz nie mógł zwolnić kroku).

 

Warto wspomnieć, że cesarz urządzał wielkie przyjęcia i karmił gości niezliczoną ilością najrozmaitszych potraw, podczas gdy jego poddani, żebracy, siedzieli w krzakach pod oknami pałacowej kuchni i zjadali szkielety ryb, rybie oczy i inne ochłapy, które wyrzucano im z okien.

 

Cesarz kochał także dzikie zwierzęta, więc chyba można powiedzieć, że miał coś w rodzaju prywatnego zoo. Oczywiście karmił te zwierzęta wielkimi płatami mięsa, a jego poddani dalej umierali z głodu. Fakt tak dużej śmiertelności Etiopczyków był zresztą zatajany przed cesarzem albo ten zwyczajnie nie chciał o tym wiedzieć. Każda wizyta cesarza w jakimś mieście była wcześniej zapowiedziana tak, aby mieszkańcy mogli się przygotować. Odnawiano wtedy ulice, domy i pokazywano panu kraj, który się rozwija, a wszystko idzie ku lepszemu. Cesarz nigdy nie widział ludzkich szkieletów, ludzi chorych i biednych, ponieważ obywatele nie zawracali mu tym głowy. Władca musiał zdawać sobie choć częściowo sprawę z biedy panującej w kraju, ponieważ przed jego pałacem co jakiś czas pojawiali się żebracy. Jednak cesarz nie był skłonny do rozdawania pieniędzy, gdyż to umniejszało rangę jego władzy. Nawet nie miał zamiaru zapłacić robotnikom, którzy pracowali przy budowie pałacu. Kiedy odwiedzał prowincje, pozostawiał tylko ludziom obietnice i pocieszenia. Wszystkie wydatki w państwie były jednak przez cesarza kontrolowane. Dochodziło do takich absurdów, że wymiana cieknącej rury w mieście wymagała zgody cesarza. Podwładni natomiast i tak uważali go z dobrotliwego, hojnego i podziwiali jego cierpliwość, gdy odpędzał od siebie biedotę. Biednych cesarz przyjmował, obiecywał im pomoc, ale zawsze pieniądze rozdawał minister finansów, którego lud obwiniał o skąpstwo i niedotrzymywanie słowa. Cesarz, jak zwykle zresztą, pozostawał poza podejrzeniami.

 

Etiopczycy

Etiopczycy jawią się tutaj jako lojalni poddani. To z nimi Kapuściński rozmawiał i ich relacje spisał. Cesarz jest dla nich bogiem, kochają go, chwalą, mówią o nim „czcigodny pan”, „dobrotliwy pan”, „król królów”, „rajski ptak”. Poddani nie widzą absolutnie żadnych wad cesarza, nie przychodzi im do głowy krytyka władzy, każdą wadę zamieniają natychmiast na zaletę, wszelkie polecenia bez słowa sprzeciwu wykonują. Pan cieszy się ogólnym poważaniem i szacunkiem, a jego sposób prowadzenia władzy w nikim nie wzbudza refleksji. Często Etiopczycy wspominali mądrość, dobroć, szczodrość „czcigodnego pana”. Postawę taką łączy Kapuściński przede wszystkim z myśleniem magicznym Afrykańczyków, którzy uznają cesarza za jakieś wcielenie boga. Nie obwiniali oni więc cesarza, a jedynie jego urzędników, dygnitarzy, czyli zwykłych, „ułomnych” śmiertelników.

 

Znamiona państwa totalitarnego:

  • terror,
  • kult jednostki,
  • rozbudowany system donosicielstwa,
  • ogromna rozbieżność między życiem cesarza a życiem jego poddanych,
  • brak szacunku dla jednostki,
  • manipulacja i propaganda.