Medaliony - Spanner

Podstawowe informacje o bohaterze

Profesor Spanner miał około 40 lat i zgłosił się do SS, by podjąć pracę w charakterze lekarza. Został szefem Instytutu Anatomicznego w Gdańsku. Preparowanie trupów, którym się zajmował, było tematem pisanej przez niego książki dotyczącej anatomii człowieka. W 1945 roku wyjechał do swojej ojczyzny, do Halle, gdzie prawdopodobnie pracował w instytucie anatomicznym.

 

Charakterystyka

Najbliższą obiektywnej prawdzie opinię o prof. Spannerze wydajemy po przeczytaniu relacji narratora, który opowiada o tym, co zobaczyła Komisja, przeprowadzając wizję lokalną w Instytucie Anatomicznym w Gdańsku. A fakty świadczyły, że kierował nim nie człowiek, ale jakaś bestia. Był wykształconym i światłym człowiekiem, lekarzem, który musiał składać przysięgę Hipokratesa, iż będzie zawsze bronił ludzkiego życia i nigdy nie podejmie żadnych działań przeciwko człowiekowi. Jakże okrutny i bezlitosny był Spanner, który z premedytacją i zimną krwią bezcześcił ludzkie zwłoki, który kazał swoim asystentom, według opracowanej przez siebie receptury, produkować z tłuszczu ludzkiego mydło. Z innymi częściami ludzkich ciał postępował jak z kolejnymi elementami jakiejś maszyny. Aby zaspokoić swą krwiożerczą obsesję napisał do burmistrzów miast, by nie chowali zwłok, bo on je wszystkie zabierze do instytutu. Profesor Spanner to sadystyczny oprawca.

 

Jakże wstrząsa nami fakt, że chełpił się swoimi dokonaniami przed tymi, którzy instytut zwiedzali, a byli tam między innymi minister zdrowia i oświaty. Profesora bronili jego koledzy-lekarze, co wprawia w zdumienie. Spanner był do tego stopnia zaślepiony faszystowską ideologią, że postępował bardziej nieludzko niż niejeden esesman. Zamiast pomagać ludziom, czynił te praktyki, by zapewnić Rzeszy dostatek tłuszczu, ponieważ Niemcy przeżywały ekonomiczny kryzys. Nic nie może wytłumaczyć jego postępowania. Jakże ironicznie brzmi jego obrona w ustach innych lekarzy, że czynił to, bo był karnym członkiem partii.

 

U prof. Spannera nie odnajdujemy ani jednej cechy, która zaświadczyłaby o jego człowieczeństwie. To, co robił, to najohydniejsze z przestępstw wobec ludzkości, jakiego mógł się dopuścić człowiek. W dodatku, jako naukowiec, wciągał w te chore praktyki młodych ludzi, którzy chcąc zdobyć uznanie w oczach swego nauczyciela, wykonywali wszystko dokładnie tak, jak im zalecał i szybko upodobniali się do niego, stając się ludźmi zdeprawowanymi moralnie, otępiałymi psychicznie, obojętnymi na zło i cierpienie.