Trans-Atlantyk - Trans-Atlantyk - streszczenie
Polskie wydania Trans-Atlantyku poprzedza już tradycyjnie przedmowa autora, którą tratuje się jako integralny element dzieła. Pisarz przeczuwa tu, że jego intencje i przemyślenia, które skłoniły go do napisania utworu mogą być niewłaściwie odczytane, podpowiada nawet właściwą interpretację. Dzieli się swoimi refleksjami z lektury listów od czytelników. W większości oceny odbiorców książki uważa on za nietrafione bądź przesadne. Zwraca też uwagę na fakt, że chociaż utwór ma pewne cechy autobiograficzne, przedstawiona fabuła jest jedynie wytworem jego wyobraźni.
Akcja powieści rozgrywa się na statku „Chrobry” odbywającym dziewiczy rejs na nowo otwartej linii z Gdyni do Buenos Aires, a potem już w dzielnicach tego miasta. Narrator i bohater dzieła zarazem – Witold Gombrowicz – wysiada na brzeg argentyńskiej stolicy. Początkowo planuje wracać do kraju, ale kiedy wybuch wojny jest nieunikniony, stwierdza, że pozostanie na obczyźnie. Tak też czyni. Po tym, jak już znalazł się w nieznanym mu państwie, udał się początkowo do znajomego pana Cieciszowskiego. Ten raczej niezbyt mu przychylny i życzliwy deklaruje, że poszuka dla pisarza jakiejś pracy. Odradza też mu wizytę w tutejszej ambasadzie oraz przestrzega przed argentyńską Polonią. Gombrowicz wynajmuje skromny pokoik, ale samo miasto nie robi na nim dobrego wrażenia. Wręcz przeciwnie – spostrzega on wiele minusów życia w południowoamerykańskiej metropolii – ciężkie powietrze, tłok, nieżyczliwość mieszańców czy nadmierny hałas.
Kolejnego dnia wybucha w Polsce wojna. Mimo dużego oddalenia i braku jakiegokolwiek zagrożenia Witold czuje solidarność z rodakami i obawę o losy kraju. Udaje się też wreszcie do Poselstwa (w razie gdyby tego nie zrobił, mógłby być nawet podejrzany o dezercję). Tutaj jednak nie spotka się z przyjęciem, jakiego oczekiwał. Minister próbuje się go pozbyć, oferując skromną odprawę, jeśli wyjedzie do Rio de Janeiro. Bohater jest jednak nieugięty, mimo kilkakrotnego podnoszenia stawki. Wreszcie dyplomata składa niepokornemu literatowi propozycję pisania do prasy o wielkich Polakach. Gombrowicz odmawia, nie chcąc idealizować przeszłości, kiedy obecnie dzieje się w kraju źle. Minister i jego radca uzgadniają, że bohater będzie zaprezentowany Argentyńczykom jako światowej klasy pisarz.
Dzięki protekcji ze strony Cieciszowskiego Gombrowicz poznaje się z Baronem, który od ręki zatrudnia go jako swojego sekretarza – co wywołuje sprzeciw jego dwu wspólników. Ostatecznie cała trójka udaje się na naradę, by ustalić, z którym z nich będzie miał do czynienia Gombrowicz. Ostatecznie pisarz znajduje zatrudnienie, pomagając staremu radcy Popackiemu. Bohater dostaje kwiaty, zmienia się mu pokój na lepszy, na siłę stara się uczynić go wielką osobistością – co odbiera on jednak jako sztuczne i niewłaściwe. Mimo to postanawia podjąć grę – uczestniczy w uroczystym przyjęciu, gdzie traktowany jest z honorami jako wysokiej rangi persona. Tutaj uczestniczy Gombrowicz w podsycanej przez publiczność rywalizacji (stanowiącej popis erudycji) z miejscowym pisarzem oraz poznaje oryginalnego Portugalczyka – Gonzala. Ten zamożny homoseksualista nawiązuje z pisarzem szczególną więź opartą na przyjaźni. Jak zapewnia, nic bohaterowi z jego strony nie grozi, bowiem „gustuje w młodszych”. Na prośbę Gonzala poznaje go z dwoma Polakami ojcem i synem (Tomasz i Ignacy Kobrzyccy). Zaczyna kokietować i uwodzić chłopca, czym budzi niesmak Gombrowicza, ale i pewną fascynację. Dochodzi do incydentu. Powiadomiony przez pisarza o niecnych planach Gonzala ojciec, zabrania mu dalszego uwodzenia syna. Na to krewki Portugalczyk reaguje rozbiciem kubka na głowie starego Kobrzyckiego. Za pośrednictwem Gombrowicza Tomasz wyzywa Gonzala na pojedynek w obronie honoru.
Bohater spędza pewien czas w pałacu Portugalczyka, poznaje bliżej jego otoczenie i obyczaje. Słucha też mentorskich wywodów Gonzala, konfrontującego ze sobą Ojczyznę i Synczyznę. Wreszcie nakłania Gombrowicza do sfingowania pojedynku. Zbliża się czas owego starcia, podczas którego sekundantami mają być Baron i Pyckal oraz (ze strony Tomasza) powszechnie szanowany doktor Garcyja. Minister z poselstwa oświadcza pisarzowi, że to świetna okazja, by pokazać odwagę Polaków. Ewentualne zwycięstwo starego Kobrzyckiego ma być wykorzystane w celach propagandowych. Rozesłane są nawet zaproszenia na pojedynek, który ma się stać wydarzeniem publicznym. Dochodzi do pojedynku. Rywalizację przerywa jednak zamieszanie wśród koni i psów. Atakują one Ignaca, którego z narażeniem zdrowia ratuje Gonzalo.
W podzięce za uratowanie syna stary Kobrzycki wybacza mu wcześniejszy afront i konflikt zostaje zażegnany. Gonzalo zaprasza wszystkich do swej posiadłości, gdzie spędzą (choć o tym nie wiedzą ) kilka dni. Pałac, jak i zachowanie gospodarza są niezwykłe i niespotykane (wychodzi on np. do nich w spódnicy). Powrót gości okazuje się niemożliwy i zostają oni na noc. Gombrowicz wyznaje Tomaszowi, że pojedynek został sfingowany – strzelano tylko prochem, bez kul. Wzburzony Polak-patriota postanawia nieoczekiwanie, że wobec takiej zniewagi musi dojść do przelewu krwi i że zabije własnego syna. Gonzalo w rozmowie z pisarzem mówi jednak, że będzie wręcz przeciwnie – to syn zabije ojca – z poruczenia Portugalczyka. Trwa gra pozorów i kokieteria Gonzala wobec Ignaca.
Gombrowicz źle czuje się w gąszczu machinacji i manipulacji swego gospodarza. Bohater spotyka się ze swymi dawnymi mocodawcami Puckalem, Baronem i Ciumkałą. Zabierają go oni ze sobą i uczestniczy on w tajnym zebraniu groteskowego Związku Kawalerów Ostrogi. Żądnych krwi spiskowców uspokaja i przekonuje, że lepiej będzie zabić Ignaca niż ministra z żoną i dziećmi. Bohater wraca do pałacu, z rzekomym zamiarem przygotowania zamachu. Wieczorem dochodzi do zabaw i uroczystości, podczas których napięcie narasta, a atmosfera się zagęszcza. Bliska jest chwila ojco- lub synobójstwa. W punkcie kulminacyjnym intrygi Ignacy przeskakuje jedynie nad ojcem i wybucha spontanicznym śmiechem. Ów napad śmiechu udziela się pozostałym i na tym powieść się kończy.